piątek, 6 listopada 2009

listopad

Droga Redakcjo,

Przyszedł czas mówienia, pisania, śpiewania, tańczenia. Okazywania uczuć, nawet jeśli dla kogoś nie będzie to najwygodniejszym rozwiązaniem. Czasem delikatne pchnięcie jednego elementu, powoduje lawinę kolejnych i tak się zadziało u mnie. Lepiej poznałam siebie i zaczęły się pojawiać pytania, czy nie warto czasem z większą precyzją decydować o tym co jest dla mnie dobre, w czym się dobrze czuję, co lubię, czego nie lubię i nie muszę robić?

Zaczęło się od tego, że chciałam być sama, kiedy moi znajomi wychodzili na miasto i pozwoliłam sobie na to. No i nie umarłam, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło :) Poznałam ludzi, którzy robią tak samo i nikogo to nie krzywdzi, a wręcz dobrze wpływa na ich otoczenie, kiedy stawiają wyraźne granice. Spotkałam też osoby, które w zwykłej rozmowie wydają się ciche i spokojne, a kiedy stają przed widownią... unoszą się centymetr nad ziemią, a ich głos uderza cię i porywa w kierunku ich idei. I wielkie tygrysy, które przed widownią kurczą się i bledną. Albo zimni generujący wiele ciepła tak, że inni potrafią się przy nich bawić jak małe dzieci.

Dostałam też w ostatnim tygodniu niespodziankę od losu. Podszedł do mnie w metrze bardzo cicho mówiący mężczyzna (a może to ja go nie dosłyszałam) i próbował mi wręczyć gazetę. Dałam mu kilka złotych, podziękowałam za gazetę (pomyślałam, że w ten sposób więcej zarobi, a może i chce mi byle co wcisnąć), a on uparcie mi ją wcisnął, niemalże obrażony. No i słusznie. Chwilę potem wczytałam się w otrzymany kwartalnik, który jeste elementem akcji społecznej. Połowa dochodu ze sprzedanej gazety trafia do sprzedawcy.
Zaimponował mi. Zaimponował swoją dumą i uczciwością.

To co wewnątrz i to co widoczne na zewnątrz. Co widzimy na początku znajomości i to, co poznajemy z czasem. Interpretacje i różne spojrzenia.

Czasem wystarczy odrobina cierpliwości, a może i pewnej niepewności, bo może Ktoś - Droga Redakcja, wie od nas lepiej...?

"Izraelu złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki"
Próbująca ogarnąć powyższe i oprzeć się na Tobie, wciąż i wciąż,
Bardzo potrzebująca w tym wsparcia,
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 20 września 2009

oczyszczenie

Droga Redakcjo,

Nie przeczuwałam, że któregoś dnia, z taką siłą pojawi się we mnie chęć pisania, pisania, pisania(!), przelewania gdzieś, poza siebie, tego co z taką intensywnością dzieje się ostatnio wewnątrz mnie. Choć nie czuję się w tym wszystkim oddzielona mocno od tego co dzieje się na zewnątrz.

Pomału, po bardzo intensywnym buncie i wzmacnianiu wewnętrznych okopów przeciwko usłyszeniu czegokolwiek co chcesz mi powiedzieć, przeciwko jakiejkolwiek pomocy jaką chcesz mi udzielić, coś zaczęło pękać... Dochodzi do mnie jakieś ciepłe, spokojne powietrze. Dusza się wietrzy i nie pozwala samodzielnie szarpać się z tym co nie jest moją walką. Krajobraz jak po wojnie. Oddaję Ci kontrolę, choć momentami jest to tak bardzo wbrew mnie samej... Ale pamiętam, wiem, Ty nie zawodzisz i nie dajesz zła. Jesteś dobry. "Bóg jest dobry" - tak wczoraj usłyszałam. Chcę zmartwychwstania, ale wcześniej musi być prawdziwa śmierć. Ufam Tobie...

Dbaj o mnie, dbaj o Niego,
Mniej ważna niż Ty.

PS. "Patrzysz na mnie z taką wiarą, z jaką nigdy nikt nie odważył spojrzeć się"

środa, 5 sierpnia 2009

zostań

Droga Redakcjo,

Dziękuję za to lato w mieście... Wszystko miało wyglądać inaczej, miały być góry, ciągłe przemieszczanie się pociągami, autobusami. Tak się wszystko zaczęło zazębiać, na styk, przyjmować formę urlopu w biegu... aż stało się to, co musiało się stać. Na starcie do tej podróży zatrzymałeś mnie nie byle jaką burzą. Po prostu paraliż strachu i niemoc wyjścia z domu na jedyny możliwy autobus. Burza, akurat wtedy, kiedy należało wyjść. Otworzyłam Słowo, w którym wyczytałam: zostań tu gdzie jesteś, a jeść będziesz miód i śmietaną (może chodziło o te zjedzone później lody chałwowe?;). Zostałam i dopiero wtedy spokojnie zasnęłam.

Rano okazało się, że tu już wszystko było przygotowane. Bliskie dusze, które akurat wróciły z wyjazdów, inne zostały. Pierwszy raz od 'n' czasu byłam na basenie, dziś kino i pilates. Codzienne eucharystie tak bardzo pomagają nabierać prawdziwego pokarmu, sił. Żyję tym co tu i teraz. Bez planów. Odpoczywam.

Dziękuję, za to odpoczywanie. Sprawiasz, że czuję się bezpieczna.

Psalm 23
"Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska
są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz
wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem;
mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim
po najdłuższe czasy."


Mniej ważna niż Ty.

poniedziałek, 27 lipca 2009

storczyk

Droga Redakcjo,

Wyglądam przez okno, za którym fiolet i pomarańcz i ciepło. Jaskółki śpiewają, coraz wolniej, coraz ciszej. I patrzę na storczyk na parapecie. Przywiązany mocno do tyczki, dwie łodygi bardzo silne i trudne do wyprostowania. By się prostować czasem muszą się mocować, opierać same o siebie. Czasem, nie zawsze spodziewanie, pięknie kwitną.

Proszę bym umiała się poddać Twoim siłom, czerpać je z Ciebie.

Trochę jak ta łodyga,
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 26 lipca 2009

umiłowana

Droga Redakcjo,

Pokazujesz mi, że jest czas pisania i czas niepisania... Sama wiesz ile razy już tu siadałam, zaczynałam pisać i nagle coś mi przerywało. Problemy techniczne, telefony, brak czasu... Ufam, że wiesz lepiej...

Moje serce porusza ostatnio pieśń: 03-Ja śpię i tak zastanawiam się czy znowu wołasz mnie do posługi śpiewem..? Ech to śpiewanie na ślubach... :)

Mniej ważna niż Ty, ale tak bardzo przez Ciebie umiłowana...

czwartek, 25 czerwca 2009

upokorzenie

Droga Redakcjo,

Jak się zaczynają człowiekowi marzyć wakacje we własnym domu, kładzenie tapet na ścianie, to chyba znak, że dzieje się coś dziwnego?

Te ostatnie wyjazdy uczą mnie bardzo wielu rzeczy. Poza nowymi znajomościami, nowo odkrywanymi rejonami Polski, regionalnymi przysmakami, bardzo mocno poznaję siebie. We wtorek, po prawie całodniowej podróży wylądowaliśmy w przepięknym hotelu ukrytym w miejscowości, po której nikt by się tego nie spodziewał. Z resztą naprawdę nikt się nie spodziewał, że prawie przy samej granicy z Niemcami znajduje się takie cudo. Dworek/rezydencja z 1909 roku. Drewniane schody, skrzypiące podłogi. Otworzyłam pokój większy i wyższy ze dwa razy od mojego mieszkania i pomyślałam: "To pomyłka, to chyba nie dla mnie!". Był jednak dla mnie. Secesyjne zdobienia, haftowana pościel, toaletka. Schodząc w dół można było się znaleźć w restauracji, której okna wychodziły na zielony ogród, z którego dobiegał zapach zmokniętych różowych róż. Wysokie pomieszczenie, świeże kwiaty na stole, a w tle sączący się jazz. Wciąż trudno mi uwierzyć, że to było naprawdę. Po uczcie dla podniebienia padłam na ogromne łoże, spojrzałam w kryształowo połyskujący żyrandol i zdałam sobie sprawę, że zapomniałam najważniejszej teczki, którą miałam następnego dnia omawiać. Bardzo gwałtownie trzeba było wrócić do rzeczywistości. Nie wiem tak do końca dlaczego, ale zaczęłam Ci wówczas w głębi serca dziękować, za to, że się o mnie upominasz. Przez upokorzenie.

Wdzięczna za cuda, wianki, za słońce i deszcz i za to, że wszystko jest z jakiegoś powodu i dla jakiegoś celu.

Mniej ważna niż Ty.

sobota, 6 czerwca 2009

przygoda

Droga Redakcjo,

Próbuję się Ciebie trzymać w tym intensywnym czasie. Ale albo ręka boli mnie po szczepionce i przytrzymać się nie mogę, albo wpada na moje biurko jakaś "wrzuta", którą trzeba się zająć, albo dzwoni telefon. I znowu widzę, że to Ty wybierasz i to Ty, przede wszystkim Ty, mnie trzymasz.

Wystarczył jeden dzień, by czerwiec zamienił się w miesiąc szans, czas spędzony w każdym z możliwych zakątków Polski. Cieszy mnie to, mobilizuje i zaprasza do zapraszania w to wszystko co jest, co mnie przerasta, Ciebie. Wtedy staje się to przygodą, nie niepokojem, ale wyzwaniem, które już przygotowałeś, które pomoże mi dojrzewać i rozwijać skrzydła, dorosłe już.

Mniej ważna niż Ty.

wtorek, 2 czerwca 2009

tęcza

Droga Redakcjo,

Aż mi to wszystko nie chce przejść przez myśl. Jak w przeciągu dwóch dni można tak wiele zobaczyć. Morze nasze Bałtyckie, plażę, molo w Sopocie, tęczę nad morzem i nad ziemią, trzy skaczące po polach sarny, dwa bociany, dużo krów, błyskawicę, platformę wiertniczą (tu zachwycił mnie bardziej ludzki umysł i to do czego jest zdolny), park w Gdańsku Oliwie, katedrę i organy. Nie dość, że je widziałam to jak tylko usiadłam w ławce, zaczął się koncert organowy i aż podskoczyłam od niskich dźwięków, cudnie przerażających. Zapach starych murów. Smak dorsza smażonego, frytek idealnie przysmażonych, batonika dodającego sił. Dłoń lekko poparzona od herbaty zaparzonej w papierowym kubku. Garść muszelek.

Idąc tak plażą, usłyszałam oburzony głos kobiecy: "jak to morze, pachnie śledziem!" I tak sobie pomyślałam, że nam ludziom, tak czasem łatwiej myśleć, że taki mały śledź, może nadać zapach morzu. A może to śledź ma zapach morza? Tak do końca to nie wiem jak jest, ale jak wczoraj patrzyłam w ten ogrom, przestrzeń i fale uderzały o brzeg, pomyślałam, że jestem takim małym śledziem. A morze mnie przerasta, tak jak Ty. I usiadłam by z Tobą porozmawiać. Wtedy pojawiła się tęcza.

Wdzięczna, za szturm, za piękno, którym do mnie przemawiasz.
Proszę, naucz mnie je przyjmować. Prawdziwie usłyszeć.

Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 31 maja 2009

duch

Droga Redakcjo,

Tyle razu słyszałam słowa o kościach obrastających ciałem, które ożywają, nabierają ducha... ale w głowie słyszałam tylko kości, kości, suche kości, pył. Wczoraj było inaczej. Wspominałam wydarzenia, które były w moim życiu ożywaniem. Szczególnie ten ostatni rok. Widziałam co jest, to co jest naprawdę. Miłość.
Potem słowa o budowie domu, własnymi siłami, po swojemu, bez Ciebie. I też, nie tak jak zwykle, widziałam wzniesione Twoimi rękami budowle. Szczególnie tę jedną. Choć my burzyliśmy, Ty wciąż ją wznosiłeś. Odrzucaliśmy, Ty wciąż dawałeś. Nie wierzyliśmy, Ty czekałeś cierpliwie. Nie widzieliśmy, Ty wciąż wskazywałeś palcem. Niezawodnie i wiernie.
Ostatnio zobaczyłam, że to Ty dajesz życie i je odbierasz. To Ty nadajesz imię dziecku. Czasem jedyne co zrobi tu na ziemi, to odda Tobie chwałę. Właściwie my tylko to powinniśmy... Oddawać Tobie chwałę... i do Ciebie wrócić.

Czasem tak wolno do tego dojrzewamy. Ale jeszcze nie jest za późno.

Wdzięczna, stworzona i stwarzana.

sobota, 23 maja 2009

motyw

Droga Redakcjo,

Nie wiedziałam za bardzo o czym do Ciebie napisać. Próbowałam włączyć płytę Beyonce, którą zaraz po pierwszym przesłuchaniu połknęła moja wieża i pojawiła się we mnie pewna myśl. Zobaczyłam pewien przewijający się w ostatnim czasie w moim życiu motyw. Zamrożonych pieniędzy, szafek czekających na zawieszenie, decyzji wstrzymanych bo czasu nie starcza na ich realizację, zmian zamierzonych, które chcę podjąć, a wciąż uderzam o ścianę i trzeba czekać. W tym tygodniu po 8, a właściwie po 9 miesiącach usilnej walki i oczekiwania zrealizuję swój autorski warsztat. To bardzo cieszy, może też bardziej do tego dojrzałam. Czuję jednak jak wiele wymagasz ode mnie cierpliwości, trwania w niewygodzie. I wiem, że to przynosi największe owoce, wiem to wszystko, ale jakoś tego nie czuję... Za tydzień Zesłanie Twojego Ducha... Dawno tak na to nie czekałam. Potrzebuję wody by żyć. Odkryłam, że najbardziej jestem sobą kiedy jestem z Tobą, w modlitwie.

Mniej ważna niż Ty,
Potrzebująca Twojego Ducha, byś mnie podniósł.

poniedziałek, 18 maja 2009

jabłko

Droga Redakcjo,

Ostatnio usłyszałam, może już po raz kolejny, mądre zdanie: aby móc dać komuś kawałek jabłka, trzeba mieć chociaż mały kawałek. Dość wyraźnie uświadamiam sobie jak duże problemy mam z hodowlą własnego jabłka, troską o samą siebie. Czasem zupełnie o niej zapominam. Nawet o drobnych pięciu minutach czystego egoizmu. Dostrzegam, że do tej troski o siebie nie wystarcza zjedzenie kawałka ulubionej czekolady, choć może to też. Ta troska musi być mądra, dopasowana. Nie można jej przelać, za bardzo odżywić jednym nawozem. To jabłko trzeba doglądać, obserwować czego potrzebuje, czy przypadkiem nie słyszy się potrzeb wyrażonych przez głośniej mówiącą śliwkę sąsiadkę, albo pewną siebie gruszę. I widzę też, że niektóre substancje odżywcze przyjmuje tylko ode mnie. Muszę dostarczać je sama, bo inaczej jabłko nie rośnie. Po prostu nie idzie. To pisanie do Ciebie, jest bardzo mocno dla mnie. Jest dla mnie dobre. Nie wiem, może jest też dla kogoś. Ale dzisiaj piszę do Ciebie, dla mnie. Dla siebie.

Mniej ważna niż Ty,
potrzebująca odżywczych dodatków,
lekko przesuszona jabłonka.

środa, 13 maja 2009

dżdżownica

Droga Redakcjo,

Tak mnie ostatnio naszło na tematy kwiatowe i wspomnieniowe. Dokładnie rok temu po raz pierwszy zobaczyłam mieszkanie, w którym teraz mieszkam i zakrzyczałam w sercu: to mój dom! Zastanawiam się jak wiele się od tego czasu zmieniło, jak właściwie wszystko się zmieniło... Tata przez wiele lat powtarzał, że nie wyhoduję żadnej rośliny, a w sobotę pojechał ze mną na giełdę kwiatową i ze zdziwieniem zobaczył jak dobrze się z roślinami rozumiemy :) W tym roku nastąpił mój debiut balkonowy, z czym wiążą się moje dwie dzisiejsze refleksje...

Refleksja pierwsza.
Jako, że kupiłam nietradycyjny gatunek pelargonii okazało się, po ich posadzeniu, że nie stoją równo rządkiem, tylko wykręcają się w przeróżnych kierunkach. Z przerażeniem udałam się z prośbą o poradę do Wróżki (myśląc, że może je źle posadziłam, czy coś) a Ona drukowanymi literami napisała mi (na czacie, bo się na emeryturze skomputeryzowała): NIE PROSTUJ! NIECH SOBIE ROSNĄ, OPADAJĄ, JAK CHCĄ! No to wyluzowałam i pomyślałam, że i w życiu nie należy panikować, jak coś rozwija się w szybkim tempie i w nieprzewidzianym kierunku.

Druga refleksja, nazwijmy ją "nawozową".
Na giełdzie kwiatowej kupiłam mega odżywczy nawóz do roślin domowych, który aplikuje się raz na pół roku. Ten samodzielnie się do ziemi udziela. Nie ma możliwości by go przedawkować. Opis jego działania bardzo szeroki. Zaaplikowałam go w niedzielę i... z przerażeniem odkryłam dziś, że pod jego wpływem ziemia w doniczkach jakby zaczęła oddychać, jakby ją użyźniło stado dżdżownic, albo nie wiem co jeszcze, nawiedziło mini tornado. No i pomyślałam, że kurcze tak to jest w życiu, że jak przejdzie odżywcza łaska to gleba naprawdę się dziwnie zachowuje. Podlana, potrafi nawet zabulgotać..?

Oj, o trochę dziwnych rzeczach dziś i może chaotycznie, ale to był naprawdę wysokoreaktywny dzień. Dziękuję, że troszczysz się o mnie jak dobry ogrodnik. Proszę, daj mi pokój, daj mi wdzięczność, daj mi pięknie zakwitnąć...

Mniej ważna niż Ty.

poniedziałek, 11 maja 2009

proces

Droga Redakcjo,

Jakoś jest mi dzisiaj niewytłumaczalnie smutno. Przyszła sobie melancholia i siedzi. Okazuje się, że nie omija zaręczonych ;) Z resztą i inne emocje mnie nie omijają, a są może nawet intensywniejsze niż były wcześniej. Oswajanie zmian trwa. Bez względu na to czy są to zmiany na lepsze, czy na gorsze. To zawsze trwa.

Zadaję sobie dziś sporo pytań o muzykę. Czy kiedyś oddając ten talent Bogu, zostawiając go u Boga (o ja uboga:) pożegnałam go na zawsze? Od roku śpiew w pewien sposób śpi, czasem słyszę jak chrapie.
Usiedliśmy wczoraj z Lubym. Wziął do ręki gitarę, ja notatnik i długopis. Spłynęło na Niego to improwizacyjno-kompozytorskie coś, co zupełnie przerasta moje możliwości pojmowania muzyki. Patrzę na Niego w takich chwilach i zastanawiam się, jak to możliwe? Którędy Mu ta wena wchodzi i jak to się dzieje, że jest taka niewyczerpana? Siedziałam, popijałam mocnego earl graya, aż w którymś momencie naszło mnie na pisanie, a potem na napisanych słów zaśpiewanie. I się wystraszyłam, bo nigdy wcześniej nie śpiewałam własnego tekstu. To bardzo trudne. Jak poddanie pod ocenę czegoś więcej niż głos. Czegoś więcej niż mogę zaplanować. To pozwolenie, by inni posłuchali czegoś, co siedzi we mnie bardzo głęboko, czegoś do czego nie zaglądam na co dzień. By poznali mnie może lepiej niż sama siebie znam, by interpretowali po swojemu mój własny świat. A co jeśli on się nie spodoba? Co, jeśli ktoś strasznie go skrytykuje, podepcze, ośmieszy? Pytam siebie, czy jestem na to gotowa. Bo ponoć, kiedy się ryzykuje warto rozważyć, czy da się radę przyjąć porażkę. Proces decyzyjny trwa.

Tak Ci dzisiaj trochę pomarudziłam. Proszę pociesz mnie choć trochę. Niech ten jutrzejszy dzień wyraźniej się do mnie uśmiechnie. Potrzebuję poczuć Twoją Miłość.

Mniej ważna niż Ty.
Przypomnij mi, że dla Ciebie ważna.

piątek, 8 maja 2009

deszcz

Droga Redakcjo,

Nie dość, że mamy dziś 8 (moja ulubiona cyfra), to mamy też maj (mój ulubiony miesiąc). Coś się we mnie odświeża. Jakby zaczynało czerpać wodę z najbardziej sycącego źródła. Nawadnia się dzisiaj i wczoraj, i może nawet jutro...
Chcę chodzić nowymi drogami. Nie chcę zmieniać celu, chcę inaczej do niego dochodzić. Wczoraj zwiedziłam pół Warszawy jadąc do domu tramwajem. Dziś poznałam nowe przejście w okolicy bloku. Złożyłam też w administracji informacje zapisane na zwykłej kartce papieru (nie na specjalnym druku) i żyję. Poćwiczyłam sama, bo w piątki nie odbywają się zajęcia pilatesu. Zrobiłam rozgrzewkę w rytm Dirty dancing. Kwiatki podlałam w odwrotnej kolejności i żaden z nich nie narzekał ;) A mogłam to wszystko zrobić, bo wzięłam urlop, tylko dlatego, że mi się chciało.

Dziękuję za te majowe burze i deszcze, i że po nich wszystko co przesuszone, może się odradzać.
Proszę prowadź. Chcę iść za Tobą.

Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 3 maja 2009

owca

Droga Redakcjo,

Chyba coś w tym jest, że porządkuję myśli, kiedy mówię, piszę, albo śpiewam... Oswajam się z tym, że nie muszę nadążać za wszystkim co się dzieje... Ty jesteś pasterzem, Ty prowadzisz, Ty jesteś pasterzem, jesteś przede mną... zanim ja tam tam jestem... Ty jesteś przede mną.

Mniej ważna niż Ty.

czwartek, 30 kwietnia 2009

przedmaj

Droga Redakcjo,

Brakowało mi tego. Brakowało mi wieczorów, kiedy mogłam do Ciebie napisać i jednocześnie uporządkować coś w myśli i w duszy. Czas jakoś przyspieszył. Wielki Post upłynął mi pod znakiem intensywnych spotkań z Tobą i Twoimi Asystentami. Wiara mała jak ziarnko gorczycy przesuwała góry i nagle pojawił się zupełnie inny ląd, horyzont. Coś pięknego połyskuje na moim palcu. Coś, co ma ogromną wartość i symbolizuje wejście na nieznane mi dotąd drogi. Teraz jest i piękniej i trudniej... Atakuje nieprzyjaciel, poznawanie siebie wchodzi na dużo głębsze poziomy, nie zawsze sprawiające przyjemność. Są także chwile, kiedy jest lepiej niż w filmach... Zazwyczaj po burzach, gorszych od tych na filmach.

Pomagaj nam proszę, potrzebujemy Ciebie, bardziej niż jedzenia, niż powietrza,
Jesteś Miłością, potrzebujemy Ciebie.

Mniej ważna niż Ty.

"Jeśli dzisiaj się miłujemy, to dlatego, że On zmartwychwstał"

czwartek, 12 marca 2009

zupa

Droga Redakcjo,

Jakoś strasznie trudno mi się skupić. Skupić na Tobie, na sobie. Poczuć, że jak z Tobą rozmawiam to naprawdę rozmawiam, a nie gdzieś biegnę. Zamiast tego czuję jakiś pęd i nienadążanie. Tak bardzo chcę się zatrzymać i spotkać z Tobą. Bardzo tego potrzebuję.

Muszę się też Drogiej Redakcji czymś pochwalić. Ugotowałam pomidorową. Bardzo dobrą pomidorową. Pierwszy raz w życiu. Może nie byłoby to nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że:
a) nigdy nie lubiłam zup,
b) z powyższego powodu nie brałam się za ich gotowanie.
No i wyszło mi pomidorowe cudo. Zjedzone w samotności, ale już zostałam zapytana, czy ten wyczyn kiedyś, dla Kogoś powtórzę. Powtórzę.

No i pozbyłam się obawy, że nie umiem gotować. Bo zawsze wydawało mi się, że jak się nie umie ugotować zupy, to się nie umie gotować ;)

Droga Redakcjo,
"Ukaż mi Swą twarz.
Daj mi usłyszeć Twój głos,
bo słodki jest Twój głos i
twarz pełna wdzięku..."
.

Z niedoborem Ciebie,
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 8 marca 2009

ósmy

Droga Redakcjo,

Nie jestem pewna czy coś mi się nie pomerdało...W Adwencie przeżywałam Twoją mękę, a teraz zamiast pościć, to ja się cieszę, wdzięczę, odwdzięczam, podskakuję jak nastolatka, przytulam kogo tylko mogę, każdego kto stanie na mojej drodze... i dziękuję i modlę się za tych, których mi dajesz... dziękuję za to, że mogę ich odkrywać i kochać coraz bardziej żywym, coraz mniej kamiennym sercem.

Wczoraj podziękowano mi za to, że byłam dla kogoś (zupełnie nieświadomie) pewnym znakiem. To był znak Drogiej Redakcji i to mnie też teraz bardzo porusza. Na liturgii pokutnej dostaliśmy z Nim synchroniczne rozgrzeszenie :) Staliśmy bokiem do siebie i nie wiedzieliśmy nawet, że w tym samym czasie księża robią nad nami znak krzyża... No i ten znak mnie, Droga Redakcjo, przerasta... Pierwszy raz w życiu widzę, doświadczam, że dajesz stokrotnie więcej niż byłabym to w stanie sama wymyślić... Błogosławisz... Za darmo... Mam przyjmować, ufać, zostawać na stanowisku... (odwagi, odwagi, odwagiiiii!!!!) Przypominają mi się słowa, że jak Pan Bóg chce to i z kija wystrzeli...

Dziękuję i wciąż proszę o pomoc,
Mniej ważna niż Ty,
Dla Ciebie wciąż bardzo ważna,
Tak ważna, że czasem muszę to napisać, by jeszcze wyraźniej to zobaczyć i uwierzyć...

Droga Redakcja cierpliwa jest.

niedziela, 1 marca 2009

niedziela

Droga Redakcjo,

Doświadczam, że naprawdę przenikasz i znasz mnie...

Za dotyk Twojego Słowa, delikatny i uzdrawiający... Dziękuję.
Za jedność tam gdzie jej nie było, dziękuję.
Za obietnice spełnione... i spełniane... Dziękuję.

Mniej ważna niż Ty,
ale dla Ciebie tak niesamowicie ważna...
Tak bardzo ważna...

środa, 25 lutego 2009

popiół

Droga Redakcjo,

Bardzo wyraźnie usłyszałam dziś Słowa: Nawracajcie się i wierzcie w ewangelię. Miałam wrażenie jakby wszystko inne w kościele przycichło... i jakby moc tych Słów miała trafić do środka, tak bym usłyszała i zrozumiała...

Wielki Post był dla mnie jak dotąd najtrudniejszym momentem w roku... Teraz też oczekiwałam go z niepokojem... ale wyczuwam Twoje zaproszenie do zaufania... że mnie przez ten czas dobrze przeprowadzisz... że nie ma się czego bać, bo chcesz przychodzić ze Swoją Miłością, porządkować.

Będę w tym czasie mniej pisać, może mniej mówić... bo naprawdę potrzebuję słuchać Ciebie i brać od Ciebie...

Obdarz nas pokojem,
Mniej ważna niż Ty.

wtorek, 24 lutego 2009

szczęście

Droga Redakcjo,

Najnormalniej w świecie czuję się szczęśliwa... Szczęśliwa, przez duże "S". No bo naprawdę jestem... kochana...

Próbuję to jakoś ogarniać, po ludzku określać, nazywać, a tu Gucio, guzik, guzik Gucia...
Mnie to po prostu przerasta... i nie jest moje... za to mam to przyjmować i współpracować i oddawać... i pozwalać się prowadzić... Autorem nie jestem... choć coś znowu mi się pomerdało, że jest inaczej... i że wszystko w garści trzymać muszę... a tu Droga Redakcja sama... Sama dba, pielęgnuje, chroni, oczyszcza, ręczy, że będzie pomagać i... błogosławi...

Proszę, bym umiała oddać Ci z ufnością spełnioną przez Ciebie obietnicę, bo to najwyraźniej właśnie ona... Twój Asystent w serwisie bardzo wyraźnie mi to nakreślił...
Mam za co dziękować... i dziękuję.
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 22 lutego 2009

śpiewnie

Droga Redakcjo,

Dziękuję !!! :) Czasem przechodzi przeze mnie coś co mnie przerasta... jakiś taki ładunek emocji, jakaś taka siła... takie coś, co poszerza moją wiarę, wynosi ponad to, co było przedtem... I za ten krok dziękuję... że mogłam go zrobić w najlepszym możliwym Towarzystwie, i że największa trema, jaką dotąd miałam, nie pożarła mnie w całości. Śpiew naprawdę przynosi mi szczęście...

A teksty piosenek... wciąż jeszcze trawię, przeżywam... Są tak niesłychanie mądre... i jednocześnie... trudne do przyjęcia...
Śmieję się, że zamiast zaśpiewać o miłości żarliwej, zaśpiewałam o troskliwej... Zabawne... Najwyraźniej powstała z tego moja wersja piosenki... Każde wykonanie tych utworów było za pewne inne...

Zauważam, że czas płynie, a z każdej chwili bije wyjątkowość i niepowtarzalność...

Dziękuję, lekko melancholijnie, ale też z mocnym doświadczeniem wzmacniającego zahartowania,
pokojem i ciepłem w sercu na myśl o Przyjaznych duszach, które mnie otaczają,
Mniej ważna niż Ty.

czwartek, 19 lutego 2009

pączek

Droga Redakcjo,

A dziś to nie miałam wcale tak słodko (pomijając dwa czerstwe pączki) bo mi ten mój muzyczny perfekcjonizm dał popalić. Ech... aż się normalnie sama w sobie ugotowałam... Lubię mieć czas na próby, umieć zaśpiewać trudną frazę wyrwana ze snu w środku nocy, a nawet śpiewać ją przez sen... a tu, bardzo wbrew mojej woli, szykuje się wielka improwizacja... Naprawdę niechętnie, barrrrdzo niechętnie, grrrrrr, gul, gul, buuuu, uch, ale jednak, chcę rzucić się w sobotę w Twoje ramiona... Niech to będzie ku Twojej chwale i dla Ciebie... Oddaję pierwszeństwo Głównemu Autorowi...

Niepokorna, zbuntowana, bez prób i błędów, a szczególnie bez próby generalnej, bardzo mocno hamująca i stremowana... Daj mi siły "zająć stanowisko"... aaaaa......!!!
Mniej ważna niż Ty.

wtorek, 17 lutego 2009

wybór

Droga Redakcjo,

Wypełnia mnie radość i wdzięczność :) To z pewnością zasługa tych odgórnych dodatków :) Widzę jak niewiele ode mnie zależy i jest to cudowne uczucie. Dałam komuś zaproszenie na spotkanie z Twoją Asystą, by mógł Cię lepiej poznać. Przy okazji dałam je też osobom siedzącym obok, by nie poczuły się głupio. No i ku mojemu zaskoczeniu nie ten "głównie przeze mnie zaproszony" poczuł się zaproszony, ale właśnie ten siedzący obok. Pomyślałam sobie, co ja kurcze wiem? To Twoje wybory, Twoja łaska... ja tu tylko sprzątam. Jednocześnie było to bardzo piękne doświadczenie.

Tyle rzeczy dzieje się poza mną... tych najpiękniejszych...

Oj mniej ważna niż Ty, dużo, dużo mniej,
ale przez Ciebie wybrana.

poniedziałek, 16 lutego 2009

nigdy

Droga Redakcjo,

Uśmiecham się, kiedy do Ciebie piszę i za bardzo wyjaśnić tego nie umiem... Może nie muszę...:)
Słyszę w głowie słowa: słuchaj serca, ono rozeznaje, kiedy rozum jeszcze śpi... I czuję się, hmm, chyba podobnie do matki, która nosi pod sercem dziecko i nie wie co się urodzi, chłopiec czy dziewczynka... choć czasem, podświadomie coś może i wie... Czuję, że coś dojrzewa w moim sercu, w cieple i spokoju dojrzewa... Niech sobie to moje serce rozeznaje, popędzać go nie będę. Należy mu się dużo cierpliwości.

Dziękuję, że jesteś ze mną, za te wszystkie cuda, które dzieją się na moich zdumionych oczach...
Aż się zapełniły teraz łzami wdzięczności :)
Mniej ważna niż Ty.

Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość Moja nigdy nie odstąpi od Ciebie, mówi Pan.

niedziela, 15 lutego 2009

nowe

Droga Redakcjo,

Wszystko czego teraz doświadczam jest tak zupełnie nowe. Nie wiem czemu jest tak a nie inaczej, czemu teraz zapraszasz mnie do podejmowania wyzwań, do których już wiele lat byłam przygotowywana... i czemu tak bardzo mnie one przerażają... i to zajęcie przeznaczonego dla mnie miejsca, wydaje się wyzwaniem nie na moje siły...

Tak bardzo potrzebuję słyszeć, jak bardzo we mnie wierzysz, że będziesz ze mną... że
te wszystkie cuda są naprawdę dla mnie... konkretnie dla mnie... i tak bardzo chciałabym umieć to przyjąć...

Wczoraj kiedy modliłam się nad dzieciakami, czułam w sobie jak bardzo je kochasz... jak bardzo chcesz napełniać ich serca miłością. Widziałam to dobro, które na nie czeka, które chcesz ofiarować... I że potrzebujesz tylko by powiedzieć "amen"... i widziałam też tę walkę o decyzję w ich sercu... i jak bardzo szanujesz wolność człowieka... też moją wolność. Oddawanie Tobie sterów to decyzja na każdy dzień...

Wdzięczna i jednocześnie przerażona, co chciałaby a boi się,
Mniej ważna niż Ty.

środa, 11 lutego 2009

świt

Droga Redakcjo,

No to mnie Droga Redakcja teraz skoncentrowała na sobie. Tyle było tego skupienia się na innych i koncentracji, dźwigania nie swoich ciężarów, aż mnie bolało tam i ówdzie.
Pomału oddaję Ci coraz więcej i więcej... i jest mi coraz lżej i lżej... To cudownie tak się w duchu przeciągać jak kot leniwie... Wiedząc, że Ktoś jeszcze myśli o tym, żeby było mi dobrze i coraz bardziej szczęśliwie...

"Odejścia zim... wiosenne mgły...
Tak mało wiem jak z Tobą wyglądają...
"

lalala... :)

Wciąż pod czujnym okiem Drogiej Redakcji,
Przedzierająca się przez kłęby pajęczyn, by móc naprawdę spotkać Kogoś.
Mniej ważna niż Ty.

wtorek, 10 lutego 2009

spoza

Droga Redakcjo,

Mocno doświadczam, że otwarcie się na coś, podjęcie pewnych decyzji staje się początkiem czegoś zupełnie nieprzewidywalnego. W niedzielę widziałam drzwi wejściowe do tej drogi. Dziś otwierają się lawinowo następne drzwi i następne. Przybywa mi łaski... sił, by się z tym nowym mierzyć, szukać rozwiązań.
Spadają łuski z moich oczu. Wiem już, że kiedy Droga Redakcja zdejmie ze mnie swoją rękę, mogę być zdolna do wszystkiego. Nie tylko inni ludzie są zdolni do zła, ale i ja jestem do niego zdolna. Skąd mogę wiedzieć czy mi coś kiedyś nie odpali, czy nie zachoruję, doszczętnie pobłądzę...? Tylu rzeczy dzisiaj nie wiem. Wciąż otwierają się w mojej głowie kolejne scenariusze, których nie ma jak przejrzeć wcześniej, rozważyć, skorygować. Decyzje podejmuje się tak bardzo przed, tak bardzo na wyrost... i kolejne drzwi otwierają się dopiero po nich... i łaski po decyzjach przychodzą...

Zdumiona, jak to co nas spotyka przychodzi spoza nas...:)
Próbująca w niczym nie wyprzedzać Drogiej Redakcji, próbująca czekać cierpliwie.
Mniej ważna niż Ty.

PS. Tak chodzą dziś za mną słowa: "A po śmierci jeszcze więcej życia"...
Tyle w nich prawdy :)

poniedziałek, 9 lutego 2009

szarość

Droga Redakcjo,

Dziś dużo myślę o szarości, czymś między bielą a czernią. Czymś codziennym, z umiarem, przewidywalnym, czasem nudnym, pośrednim, jakby już, ale nie do końca. Dającym oś i poczucie bezpieczeństwa.
Coraz częściej widzę, jak połyskuje w niej srebro.

Dziękuję za dziś, za nieustanne dryfowanie i Twoje w nim prowadzenie.
Za to, że dla Ciebie nie ma nic niemożliwego i tego właśnie doświadczam.

Zdumiona, wciąż w kręgu Twojego zainteresowania,
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 8 lutego 2009

jajecznica

Droga Redakcjo,

Uchyliłam dziś bardzo ostrożnie pewne drzwi. Trochę jeszcze temu nie dowierzam.

Nie będę silna, nadmiernie odważna, szalona... za bardzo wyskakująca hop, do przodu...
Będę sobą, uważnie obserwującą czyny, ostrożnie wsłuchującą się w słowa. Choć nie mam nic przeciwko odgrzewanej jajecznicy (raz odgrzewałam w mikrofali i jakoś szczególnie jej to nie zaszkodziło), to tym razem wiem, że nie jest to powrót do tego co było. To jest pozwalanie by Droga Redakcja wznosiła coś nowego, jeśli Droga Redakcja tego właśnie chce.

Tylko uchyliłam drzwi i tak się spokojnie przyglądam. Daję szansę.

Bardzo Ciebie potrzebująca, bardzo, bardzo, bardzo.
Mniej ważna niż Ty.

balon

Droga Redakcjo,

Dziś, ech..., dziś wydawało mi się, że jestem ważniejsza niż Ty, że to wszystko wokół jest na mojej głowie, że dźwigam to sama, że mi nie pomagasz, albo pomagasz za mało, że dajesz za wiele, że wszystko za szybko, a jak nie nadążam to trudno, nie moja wina, bo to jest nie tak, powinno być inaczej. No i jak ja biedna mam nosić te wszystkie ciężary?

W odpowiedzi, usłyszałam w serwisie: Świat nie stoi na Twojej głowie! I dzięki Bogu, bo to byłby koniec świata!

Aaa, i się z siebie uśmiałam i uszło ze mnie tyle napompowanego powietrza... A potem jeszcze zrobiłam scenę zazdrości, o jaką nigdy bym siebie nie podejrzewała... I powietrze nadal uchodziło... No człowiekiem jestem, nie aniołem... Droga Redakcja też przeszła tę naszą ludzką drogę...

Kolejny raz oddaję kierownicę w Twoje ręce, nie wiem czemu czasem jest to takie trudne. Ufać.
Mniej ważna niż Ty.

piątek, 6 lutego 2009

fale

Droga Redakcjo,

Jednak nic nie jest oczywiste. Odzwyczajam się od mówienia, że wiem coś na pewno (choć nie jestem pewna czy to słuszne). Szczególnie dotyczy to świata uczuć. Jeżeli Droga Redakcja umarła i po trzech dniach zmartwychwstała to naprawdę wszystko jest możliwe. I już nie wiem dokąd prowadzą te fale... raz popychają mnie na głębokie morze, innym razem już prawie ląduję na brzegu. Przychodzi kolejna fala i zabiera mnie z powrotem. Za każdym razem wiem już jednak więcej i o morzu i o brzegu, bo oglądam je z każdej strony.

Chciałabym dziś prosić Drogą Redakcję o pomoc w ustaleniu priorytetów. Kalendarz wypełniony po brzegi, mocy przerobowych ograniczona ilość i dużo trudnych decyzji przede mną, tych z serii dobro, a dobro większe. Koleżanka twierdzi, że tak dużo na siebie wzięłam, żeby mieć na co ponarzekać. No i kurcze, coś w tym niestety jest. Mniej myślę o tym co boli, bardziej o tym jak zdążyć z miejsca A do miejsca B, albo jak być w miejscach A i B jednocześnie.

I czuję się dziś jak bohaterka mojej ulubionej książki "Po prostu razem", która mówiła, że jest albo głośną muzyką, albo nie słychać jej wcale. To regulowanie głośności bywa dla mnie wyzwaniem. Proszę ucz mnie odnajdywania równowagi pomiędzy służeniem innym i dbaniem o siebie. Daj mi cierpliwość i pokój.

Dla Ciebie wyjątkowo ważna, choć czasem z opóźnieniem to dostrzegająca,
Mniej ważna niż Ty.

środa, 4 lutego 2009

fruń

Droga Redakcjo,

Coś przyczepiają się do mnie ostatnio różne cytaty... Nie wiem, czy ten akurat jest dla mnie... Trochę pewnie też, ale nie daje mi spokoju z innego powodu. Uporczywie upomina się, by przekazać go dalej. Także przekazuję i składam nim również życzenia Jednej z Asystentek Drogiej Redakcji:
"Fruń do księżyca, a jeśli ci się nie uda, i tak znajdziesz się pośród gwiazd."
(Z PS. Kocham Cię)

(Prawda, że lepsze od "Jak spadać to z wysokiego konia"? ;)

Dziękuję za dzisiejszy dzień i proszę za jutrzejszy.
Niech Droga Redakcja będzie blisko,
Mniej ważna niż Ty.



wtorek, 3 lutego 2009

struna

Droga Redakcjo,

Coś odchodzi... tak naprawdę... dawne dźwięki niczego już nie poruszają... choć wciąż jeszcze nasłuchuję... i wciąż coś we mnie chciałoby słyszeć...
Odchodząc, kolejny już raz, nasłuchiwałam za sobą kroków, wywołanego swojego imienia... Nie było kroków, szła za mną tylko cisza... Nie odwracałam się za siebie, nie zwalniałam. Szłam swoim własnym tempem i tam dokąd miałam dojść. I czułam ciepło i pokój.

Opiekujesz się i nim i mną, teraz już nie nami. Tak jest dobrze.

Pomagaj mi proszę,
Znieczulona, choć do granic możliwości wszystkiego świadoma,
Mniej ważna niż Ty,

"Jeżeli wspólnie z Nim cierpimy, to wspólnie będziemy przebywać w chwale" (Rz 8, 17)

poniedziałek, 2 lutego 2009

szok

Droga Redakcjo,

Nie wiem jak to się stało! Dziś niespodziewanie włożyłam pomarańcz i czułam się w nim dobrze... a teraz patrzę na swoje paznokcie pomalowane na czerwono i moje usta same układają się do uśmiechu. Może jeszcze poczuję ten karnawał i radość, o którą tak nieustannie Droga Redakcja mnie upomina?

Szukanie powołania kojarzy mi się ostatnimi czasy z: przymierzaniem, nasłuchiwaniem, próbowaniem, szukaniem, czekaniem, wczuwaniem, wykluczaniem, wierceniem, dopasowywaniem, mierzeniem, łamaniem, ściąganiem nogi z hamulca i robieniem nieraz czegoś wbrew sobie, by pokazać "coś" Tobie, życiem i otwieraniem się na życie każdego kolejnego dnia, nadzieją, kroczeniem i stawaniem w miejscu, dyganiem, buntowaniem się, siłowaniem, parzeniem się wrzątkiem, gojeniem ran, oglądaniem się za siebie, nie oglądaniem się za siebie.
Otwartością na to, co Sama Droga Redakcja da.

Zszokowana, jeszcze niepewnie, ale odzyskująca kolory,
Mniej ważna niż Ty.

PS. Załączam Drogiej Redakcji cytat (z filmu Fenomen), który bardzo, bardzo, mi się podoba. Zastanawia wciąż i wciąż...:

"On ma obok siebie kobietę, która pozostanie przy jego boku do końca życia. Kupował krzesła, które wyplata. Robiłeś to kiedyś? Wiesz w ogóle co jest krzesłami twojej dziewczyny?! Każda kobieta wkłada w coś duszę... Oto niesamowita mądrość! Umieć to znaleźć."

niedziela, 1 lutego 2009

polewka

Droga Redakcjo,

Pisanie o tym, co miało miejsce w przeciągu ostatnich czterech dni, przypomina mi upychanie pięknego barwnego ptaka do ciasnej klatki, albo zabijanie apetytu na wuzetkę odtłuszczonym jogurtem ;)

Ten czas bardzo mi smakował. Jak oddech, którego dawno nie miałam, jak pożywne jedzenie, które dodaje sił... Te chwile przed snem, kiedy po długiej wędrówce za dnia, w górach, w śniegu, nie miałam siły myśleć o niczym innym, tylko o tym co widziałam... (bieli, bieli, bieli, drzewach ośnieżonych, rwących strumieniach), co pokonałam, i że to już za mną. Czułam prawdziwą dumę.

A w międzyczasie były rozmowy, układało się to i owo. Czasem po prostu mówiłam, wyrzucałam z siebie kolejne obrazy. Chyba nawet godziłam się z tym, że będzie inaczej, że trzeba dalej żyć. Czułam, że obok są Ludzie, którzy też cierpią, że razem jest nam raźniej. Choć czasem wydaje się, że nie umiemy sobie pomóc, nic powiedzieć, to możemy siebie słuchać. Być. I robi się jakoś lepiej.

To wszystko trwa i trudno wracać do miejsc, w których coś się rodziło, a teraz przychodzi temu odchodzić. Jestem tak świadoma każdej z tych szczepionek, że czasem wydaje mi się niepojęte... jak mnie przez nie przeprowadzasz, że kuracja wciąż trwa, że nie zostawiasz mnie z tym samej. Naprawdę trudno mi pozwalać, by to co było, odeszło. Oddawać Ci to wszystko kawałek po kawałku..., ale chcę wierzyć, że to co się zdarzyło było dobre, że wiele mnie nauczyło. Pamiętać, że było możliwe czuć to wszystko..., że to już część mnie i że to stało się dla większego dobra.

Dziękuję za Przyjaciół, Tych prawdziwych, za góry, za śnieg, placek po zbójnicku, żurek po juhasku i za polewkę piwną z korzeniami... Mniam...

Wypoczęta, zbierająca się do nowego lotu, dokądkolwiek zaniesie,
Mniej ważna niż Ty.

środa, 28 stycznia 2009

Tomasz

Droga Redakcjo,

Wyciągnęłam ręce, nie wiedząc co dostanę (albowiem "pragnąłem, a napoili Mnie octem" św. Tomasz z Akwinu), chowając się właściwie za jednym z filarów biura Drogiej Redakcji. Naprawdę bałam się tego co dostanę. Jednak Słowa Redakcji były miękkie, namawiały do zaufania... Zapewniały, że to Redakcja wszystkiego Sama dokona.

I dostałam dziś, tak hojną zaliczkę i sugestię na poczet zbliżających się projektów Drogiej Redakcji:

Ps. 37
Raduj się w Panu,
a On spełni pragnienia twego serca.
Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał
i sprawi, że twoja sprawiedliwość zabłyśnie jak światło,
a słuszność twoja - jak południe.
Upokórz się przed Panem i Jemu zaufaj!
Nie oburzaj się na tego, komu się szczęści w drodze.

A jutro... nie napiszę do Drogiej Redakcji, ale może porozumiemy się przez Asystentów, albo tak jak tylko Redakcja sobie życzy? Morze póki co odpłynęło, niespodzianie przybliżyły się góry.

Dziękuję za dziś, wczoraj i jutro. Za wolność wyboru, czas zadawania pytań i nasłuchiwania odpowiedzi. Za to, że nikt z nas nie ma nikogo naśladować, ale iść swoją drogą. Swoją własną i niepowtarzalną. I za to, że serce czuje i jest coś więcej niż rozum. Że nie wiem wszystkiego.
Za wiarę, nadzieję i miłość. Silniejsze od zła i śmierci. Naprawdę silniejsze.

Przedwyjazdowa, po nocy się pakująca, śpiąca, ze zmęczenia zezująca,
a w gruncie rzeczy, co najważniejsze...
Mniej ważna niż Ty!

wtorek, 27 stycznia 2009

stanowisko

Droga Redakcjo,

Ponownie dostałam od Ciebie zestaw niespodzianek. Nie ogarniam (tej kuwety, hihi :), ale znowu towarzyszy mi przeświadczenie, że dzieje się wiele dobra. Wczoraj tak wyraźnie zobaczyłam, że największe, najbardziej przemieniające moje życie, pełne owoców wydarzenia, działy się właśnie w takiej atmosferze... szybkim tempie, za którym nie nadążałam, w sytuacjach, w których po prostu "zajmowałam stanowisko", stawałam na froncie, bez wiedzy jak, kiedy, w co strzelać, co mówić, jak walczyć, jak się bronić. Potem zmęczona, bo zmęczona trwaniem, ale i umocniona, padałam, widząc Twoje zwycięstwo. Widząc cuda...
Teraz ma miejsce kolejna taka jazda bez trzymanki. Możliwości Drogiej Redakcji są nieograniczone. Ze swojej strony postaram się nie naciskać hamulca.

Ogromnie jestem wdzięczna za spotkanych wczoraj i dzisiaj Asystentów Drogiej Redakcji. Ciepło. Te małe momenty zrozumienia, gdzieś tak głęboko. Kamyczki myśli tu, przesuwające inne kamyczki myśli tam. I nic już nie jest takie samo. Zrobiło się lżej. Odszedł jakiś smutek, którego tak kurczowo się trzymałam. Ze zdziwieniem odkryłam, że go nie potrzebuję? Poszedł sobie won i się za nim nie oglądam. Nie ma.

No i ręce zwolniły się, by przyjąć od Drogiej Redakcji kolejne niespodzianki :)

Bardzo wdzięczna,
Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 25 stycznia 2009

dzikus

Droga Redakcjo,

Dochodzę do wniosku, że ostatnio zachowuję się co najmniej dziwnie. Wczoraj, czytając książkę przed zaśnięciem, roześmiałam się tak głośno, że kiedy zdałam sobie z tego sprawę to mnie to jeszcze dodatkowo ubawiło. Niestety chwilę potem przypomniało mi się, kiedy ostatni raz tak się śmiałam i znowu w miejsce radości pojawił się ból.

Dziś, przed pierwszym pochorobowym wyjściem zrobiłam sobie test. Wyciągnęłam z szafy czernie, błękity i pomarańcze, próbując dodać sobie energii kolorem. Pomarańcz mnie przerósł, ale i tak dobrze, że nie skończyło się na czerni, a na ciepłym morskim kolorze. Tak ubrana, zaskakująco dziarskim krokiem doszłam na przystanek, z którego dosłownie, spod samego nosa odjechał mój autobus. Nie wiem jakim cudem nie przeklęłam głośno tego co pomyślałam (ale dzięki). Ze skrzywioną miną usiadłam na ławce, przypominając sobie, że modlitwa przebaczenia, którą ostatnio odmawiam, obejmuje również kierowców autobusów.

Potem był smaczny obiad w spokojnej atmosferze, a po nim jeszcze uwaga Wróżki, że ta dzisiejsza młodzież (chodziło chyba o mnie) nie ma cierpliwości, by uczyć starszych obsługi komputera. Rzeczywiście nie miałam dziś za wiele cierpliwości.

No i spotkanie z Drogą Redakcją, tym razem w pobliżu mojego domu. Siedziałam otoczona wianuszkiem sióstr. Na "Ojcze nasz" złapaliśmy się wszyscy za ręce. Chórek śpiewał dobrze znane mi z dawnych lat pieśni. Ich słowa, zupełnie inaczej dziś odbierałam. "Nie chcę Ci już mówić o moich pragnieniach. Panie, Ty wiesz wszystko objaw mi Swe pragnienia". Ty wiesz wszystko...

Poruszyły mnie dziś też Słowa Drogiej Redakcji: Trzeba więc, aby [...] ci, którzy płaczą, żyli tak jakby nie płakali. Zupełnie nie wiem jak mogę to zrobić. Nawet odpowiedziałam, że tak właśnie chcę, że wiem, że to nie moją siłą się stanie... ale chwilę potem zrobiłam coś dokładnie przeciwnego. Po skończonej mszy odwrócił się do mnie mężczyzna siedzący w jej trakcie przede mną i z serdecznym uśmiechem powiedział: Przepięknie śpiewasz. Wielką przyjemnością było móc Ciebie słuchać, stać tu przed tobą. A ja... uśmiechnęłam się, sponsowiałam, podziękowałam i zwiałam. Aktualnie nie myślę najlepiej o swoich umiejętnościach społecznych.

Proszę, pomóż mi to wszystko przetrwać, obdarz cierpliwością. Dzisiaj ofiaruję Ci worek dynamitu i różnego rodzaju ładunki wybuchowe, które łączy jedno - niemożliwość przewidzenia momentu ich wybuchu. Jutro idę zmierzyć się ze światem z takim właśnie ekwipunkiem. Bardzo potrzebuję Twojej pomocy. Ufam, że ze mną będziesz.

Mniej ważna niż Ty.

sobota, 24 stycznia 2009

debet

Droga Redakcjo,

To był kolejny drogi dzień. Nigdy wcześniej nie dostrzegałam tak wyraźnie, że Gość w dom to Bóg w dom. Poczęstowanie Kogoś czekoladą smakuje o wiele lepiej niż wypicie jej w pojedynkę!

Ostatnie dni pokazują, jak wciąż bardzo potrzebuję pomocy. Próby bezpośrednich konsultacji z Drogą Redakcją mogłabym porównać do popijania gorzkiego lekarstwa, odkażania skaleczeń spirytusem, borowania (bez znieczulenia) bardzo bolącego i nadwrażliwego (ała!) zęba. Siadam przed Drogą Redakcją, opadają mi ręce i to wszystko co mogę, a czasem nawet i tego nie mogę, zrobić. Okazuje się, że aby tak wytrwać, usiedzieć, nie uciec, Ktoś jeszcze musi być obok, Ktoś musi ze mną tak współtrwać - Asysta Drogiej Redakcji. Doceniam, że dzisiaj otrzymałam takie wsparcie.

Proszenie i przyjmowanie wciąż jest dla mnie wyzwaniem. No, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że bez benzyny pojazd daleko nie ujedzie (Nawet ruszyć nie bardzo chce. Próbowałam ;). Tak więc, raz jeszcze: Poproszę do pełna.

Niesamosia.

czwartek, 22 stycznia 2009

wróżka

Droga Redakcjo,

Bardzo podoba mi się reklama mówiąca o tym, że jesteśmy po części ludźmi, których spotykamy. Może to i truizm, a może niekoniecznie. Dziś odwiedziła mnie Osoba, której bardzo dużo zawdzięczam: znajomość matematyki, podstaw chemii (mój umysł bardzo tu oporował), pierwsze wyjście do kina, nazywającego się wtedy kinem "Moskwa", obecność na musicalu "Metro" i zachwycanie się wszechogarniającymi mnie laserami (hihi, jak walczyłam wtedy ze sobą, żeby nie śpiewać razem z Górniak i Kordkiem!), wspólne lekcje savoir-vivre Pietkiewicza, nabywane z każdym kolejnym numerem "Twojego stylu", pierwszy elegancki, kobiecy płaszcz i buty na wysokim obcasie. Słuchanie i przyjmowanie moich nastoletnich łez, kiedy nikt inny nie chciał ich przyjąć.

Jesteśmy tak skrajnie różne i pewnie takie już zostaniemy, ale są rzeczy, których nigdy nie zapomnę. Stały się częścią mnie, za którą dziś bardzo dziękuję.

Dziękuję za Tych Wszystkich, których stawiasz na mojej drodze, i za to, że na tej drodze jesteś, że Ciebie również spotykam i to spotkanie coś we mnie zostawia, coś wciąż przemienia.

Mniej ważna niż Ty.

środa, 21 stycznia 2009

cytrusy

Droga Redakcjo,

Cytrusy to coś genialnego! Wciskam i wkrajam teraz wszystkie możliwe odmiany do herbaty, dosładzam miodem i właśnie popijam takie cudo. Smakuję, wącham i patrzę, bo jest wyjątkowo optymistyczne :)

Babcie obdzwonione. Film familijny o syrenach i Dotyk Anioła obejrzany. Pranie się robi. Zdrowienie trwa. Pomaga też temu telefon, który odebrałam z rana. Dobre wieści. Zrealizuje się jedno z moich zawodowych marzeń. Wygląda na to, że warto uparcie walczyć o to, co w środku nie daje spokoju i zrealizowane być musi. A może wiedziałam, w które drzwi mam uparcie stukać... że to właściwe miejsce, ludzie, do realizacji natchnionego przez Drogą Redakcję pomysłu... Długo czekałam by móc komuś służyć tym talentem... to co dzisiaj czuję... nie umiem tego do niczego porównać... Może tak czuje się owocująca grusza, której z gałęzi spada jeden z cięższych owoców?

Znowu smaki słodki i gorzki mieszają się ze sobą. Tak jak zaśpiewanie na scenie przed Magdą U. i Andrzejem P. słów "zamień mój żal na bal...", to porozumienie w głębi, wdzięczność, ciepły uścisk, dokładnie w dniu, kiedy miało miejsce rozstanie z nim. (Dostałam wtedy od Redakcji tak drogi mi prezent. Poczułam, że Droga Redakcja nie zostawi mnie ani na chwilę samej, że otuli miłością te wszystkie poszarpane miejsca). Tak teraz, ten zbliżający się pogrzeb i telefon. Przeżywanie tych wydarzeń oddzielnie.

Nie rozumiem, ale ufam. Kurcze, ufam, naprawdę ufam.

Wdzięczna, że jesteś. Chcąca wciąż i wciąż Ciebie widzieć. Bardzo Ciebie potrzebująca.
Mniej ważna niż Ty.

wtorek, 20 stycznia 2009

spojrzenie

Droga Redakcjo,

Tempo życia jakby zwolniło. Kolejny raz widzę, że choroba, to dla mnie swoiste rekolekcje. Trochę czuję, jakbym nadrabiała zaległości, może do czegoś się przygotowywała? Na pewno coś się układa we śnie i w półśnie... układa... składa... składają kolejne strony...

Pomaga mi patrzenie na portret Drogiej Redakcji. To ładuje moje akumulatory. Tak uczciwie i do syta. Nie wymaga słów, ani myślenia. Po prostu jest. Przypominam sobie jak jeszcze pół roku temu unikałam oczu Drogiej Redakcji. A potem dostałam zalecenie, by 5 minut dziennie w nie patrzeć. By przyjmować coś, czego nie ma we mnie. Miłość.

Wciąż poszerzasz moje małe serce. Dziwnie dochodzi do mnie, że cierpienie może być rodzajem premii..? Nie zawsze podoba mi się to, że moja dusza wydaje się być dużo starsza od metryki, ale... nie mogę oszukiwać ani siebie, ani Ciebie. Tak jest. Po prostu.

Dziękuję, że wciąż do mnie piszesz. Nawet jak trzeba mi coś powtarzać kilka/naście/dziesiąt/set razy. Może ten czas pozwoli na podreperowanie mojego wzroku? Albo, może powinnam poprosić o mocniejsze żarówki w gabinecie?

Mniej ważna niż Ty.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

spotkanie

Droga Redakcjo,

Trochę jestem zaskoczona. Poranek był cudowny i bardzo Ci dziękuję za te wszystkie niespodziewane spotkania w każdym możliwym środku lokomocji. Pierwsze godziny pracy zrobiłam na dużym rozpędzie i z uśmiechem na twarzy. Potem znowu dopadł mnie ból gardła i wszystkiego co tylko boleć może... wizyta u lekarza, a po niej... zbieramy zabawki i do końca tygodnia bawimy się w domu...

Wiesz najlepiej czego mi potrzeba. Najwięcej rzeczy może się ułożyć, kiedy człowiek śpi, choruje, kiedy ręką ruszyć nie może. Najmniej Ci może wtedy przeszkadzać...

"Graj na bębnie, uderzaj. Wczuj się w rytm. Jest tylko jedna najważniejsza zasada: nie myśl! Myślenie wszystko zepsuje. Jasne? Jasne. No to graj." (z filmu "Spotkanie". Bardzo polecam.)

Zamyślona (kurdesz, teraz to do mnie dotarło) przeszkadzajka.

niedziela, 18 stycznia 2009

serwis

Droga Redakcjo,

Przepraszam, bo przez moment naprawdę mocno zwątpiłam w to, że dobrze tym wszystkim zarządzasz. Przepraszam. Naprawdę zrobiło się ciemno. Dziś w serwisie zgodzono się z wczorajszą moją wypowiedzią, że jadę na emocjach. Na szczęście usłyszałam, że to wszystko co miało ostatnio miejsce, to palec Drogiej Redakcji i tak mam na to patrzeć. Postaram się.

Proszę o uzupełnienie zapasów cierpliwości, pokory, wiary, nadziei, miłości... Już dawno powinnam była złożyć większe zamówienie, a tak silnik się zatarł i nastąpiła awaria... (wiedziałam, że prędzej czy później zacznę używać samochodowych porównań ;)

Postanowiłam jutro usiąść przodem do kierunku jazdy. Oglądanie się za siebie nie bardzo mi służy. Proszę, niech Droga Redakcja zamówi dla mnie dobre miejsce. Potrzebuję dobrze zacząć ten tydzień.

PS. Czy ktoś chce przepis na niebezpiecznie pyszną gorącą czekoladę? :)

sobota, 17 stycznia 2009

awaria

Droga Redakcjo,

Nie jest łatwo. Nastąpiła synergia wszelkich możliwych objawów zmęczenia, złości, frustracji, smutku i czegoś anginopodobnego. Poza pochwałą instruktora (minucie ciszy, po której nastąpiło westchnięcie i z dumą wypowiedziane słowa: "No... Będzie dobrze. Będzie z dziewczyny kierowca! Tylko niech tak nie krzyczy na zakrętach!" (na co odpowiedziałam, że to tylko wycinek moich wokalnych możliwości;)) oraz wynalezieniem przepisu na genialną pitną czekoladę, zrobioną w domu, a nawet jej konsumpcją... niewiele dziś widzę pozytywów. Chodzę po domu, na zmianę klnę soczyście i płaczę... i w pełni podpisuję się pod słowami wypowiedzianymi kiedyś przez Jacka Pulikowskiego: Panowie, nawet nie próbujcie zrozumieć kobiet! One same siebie nie rozumieją! Racja, ja dziś nie rozumiem siebie, ani Drogiej Redakcji... ani odrobiny z tego co się stało w ostatnich dwóch miesiącach. Przypomina mi się jak on nakrywał mnie kocem, kiedy byłam chora i jak podawał mi herbatę i to, że był... a potem stało się to całe zło... i wciąż nie chce się w mojej głowie, ani sercu, jedno z drugim połączyć. Boli głowa, boli wszystko...

Poproszę o jakąś receptę, nie wiem, o pomoc poproszę, głowa mi pęka...
Bez Drogiej Redakcji, nawet zdania skleić nie umiem.

Totalnie dziś emocjonalna.

środa, 14 stycznia 2009

sen śledzi

Droga Redakcjo,

Kto by pomyślał, że wieczór spędzony w towarzystwie płyty "Sogno"Andrei Bocelliego, pasty śledziowej, herbaty z cytryną i miodem, książki "PS. Kocham Cię" i lakieru do paznokci, może dać dyle spokoju i radości... Jadąc do domu czułam taką ekscytację, jakby to miała być jakaś randka... Ciekawe... Może tak właśnie powinnam podchodzić do spotkań z samą sobą? :) (Hihi, chyba zaproponuję sobie kolejne takie spotkanie, a co?! ;))

Miały być góry, długo nic z nich nie wychodziło, aż wczoraj w desperacji, lekko już bełkocząc i zezując (tak objawia się u mnie jedno z dalszych stadiów przemęczenia;) pomodliłam się o odpoczynek. Dziś okazało się, że w lutym jadę na szkolenie - nad morze! :) Z wielu powodów jest to bardzo dobry pomysł Redakcji. Sama nigdy bym tak tego nie zorganizowała. Naprawdę. Dziękuję i proszę o ciąg dalszy. Niech Droga Redakcja organizuje ten wyjazd po swojemu. Wiem, że tylko wtedy naprawdę odpocznę.

Lekko rozleniwiona i tajemniczo znieczulona na wszystko to, co ostatnio przerażało.
Wdzięczna za poczucie bliskości Drogiej Redakcji.

wtorek, 13 stycznia 2009

piątka

Droga Redakcjo,

Oj bardzo jestem zmęczona. Tak więc forma wyrazu nieco się skróci. Przybijam Drogiej Redakcji piątkę przed zaśnięciem. Poproszę o całusa w czółko ;)

Dziś odczuwam wdzięczność za to, że Droga Redakcja nauczyła mnie prosić i nie czuć się za to winną. Zobaczyłam jak ogromny to dla mnie krok, wręcz milowy. Może to jakaś część bycia dzieckiem, które ufa? Czy wsiądę do samochodu, do samolotu, czy do windy, czy powierzę się jakiemuś lekarzowi, mężczyźnie, itp... to wszystko od Ciebie zależy... to wszystko to Twoje ramiona...

Hi 5, 17-18
Szczęśliwy, kogo Bóg karci, więc nie odrzucaj nagan Wszechmocnego. On zrani, On także uleczy, skaleczy - i ręką swą własną uzdrowi.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

lekcje

Droga Redakcjo,

Dzisiaj spostrzegłam, że Droga Redakcja zafundowała mi bardzo bogaty pakiet szkoleń. Widocznie zauważono niebezpieczeństwo, że moje kwalifikacje zatrzymają się w miejscu, bądź zaczną się szybkim krokiem wycofywać. Cel szkoleń - nabycie umiejętności ufania mężczyznom. Obsada trenerska jest wyśmienita:
Instruktor od prawa jazdy (dziś jeździłam ciemną nocą...) nie daje za wygraną:
- Koleżanka jedzie (czytam to tak, że mam dodać gazu), kierunkowskaz w lewo. Co tak ciężko wzdycha? Przez tę godzinę ma mi zaufać, tak?
No i myślę sobie, no tak.

Kurs tańca też się zapowiada. Pierw zostałam wypytana szczegółowo, czy znam podstawy walca itd. Odpowiedziałam, że znam. Chwilę potem usłyszałam od kolegi:
- O co ja cię wypytuję? Przecież to i tak kwestia prowadzenie partnera.
Słusznie mówisz, pomyślałam.

No i był też kolejny mały cud. Rano obudziłam się z myślą, że możliwe jest schować się pod jedno takie ramię i czuć się w nim bezpiecznie. Dobrze mi z tą myślą.
Dziś czuję się tak przytulona przez Drogą Redakcję.

I jeszcze jedna myśl na koniec, którą muszę tu napisać. Dziękuję, że zaczęłam traktować życie, jak jedną wielką lekcję... w której mogę się uczyć, popełniać i naprawiać błędy. Przecież każdy dzień jest dla mnie czymś nowym, nie przeżyłam go wcześniej, by wiedzieć, co, i jak bardzo perfekcyjnie mogę w danej sytuacji zrobić.

Zachwycona i wdzięczna.

PS. Teraz z kolei język (również ten pisany;) tak mi się rozplątał, że pisałabym i pisała... :)

niedziela, 11 stycznia 2009

owoc

Droga Redakcjo,

Wciąż jestem zaskoczona tym co się dzieje. Ktoś, gdzieś, kiedyś powiedział, że wiara kończy się wtedy, kiedy uznajemy, że już wszystko wiemy i nic nie może nas zaskoczyć. Tym bardziej więc jestem wdzięczna za te niespodzianki. Dziś na przykład zaskoczył mnie banan, którego dostałam od znajomego, po którym zupełnie nie spodziewałabym się takiego prezentu. Byłam głodna i dał mi jeść.

Zdałam też sobie sprawę z tego, że Ty mnie naprawdę dobrze prowadzisz, instruujesz. To wszystko uświęcasz. Choćby wydawało się największą marą, koszmarem... Ty to wszystko przemieniasz w coś... co mnie przekracza. W coś, co mnie olśniewa, napełnia pokojem.

Nie da się inaczej, lepiej. Jest najlepiej.

Wdzięczna za to, co z nią robisz.

sobota, 10 stycznia 2009

jazda

Droga Redakcjo,

Dziś napiszę krótko. Dziękuję, że ten dzień, początkowo przerażający (wstawanie to dla mnie ostatnio ogromne wyzwanie), okazał się kolejnym błogosławionym dniem. Pierwsza jazda samochodem - bosz, jakie to było fantastyczne!! Ja chcę jeszcze!! Ja chcę za kierownicę!! :)
Potem pieczenie i jedzenie piernika bardzo kofeinowego, hihi :)) I jeszcze na koniec zebranie z Samą Redakcją. Możliwość bycia tak blisko. To był dla mnie zaszczyt. Usłyszałam, że jak uśmiecham się do Brata, który mnie zranił, to otwiera się nade mną niebo... No i się na moment, dzięki Redakcji, otworzyło...

Potrzebująca Twojej obecności, pilnie i nieustannie.

PS. Dzięki za te wszystkie zielone światła i że tylko raz zgasł mi samochód. Jejku, jakie to fajne!! :)

piątek, 9 stycznia 2009

zapach

Droga Redakcjo,
Tak jak wcześniej dziękowałam Redakcji za zapach marki xyz, który zachwycał mnie w połączeniu z jego ciepłym ramieniem, tak dziś... Dziś, była to chyba najtrudniejsza z dotychczasowych szczepionek, zaaplikowanych przez Redakcję. W jednej chwili zezłościłam się na swoją wrażliwość, pamięć, posiadane zmysły. Przypomniał mi się też wniosek wyciągnięty z fakultetu ukończonego na pierwszym roku studiów, pt. "Czy można wierzyć zmysłom?" Wniosek brzmiał: NIE.
Wsiadłam do autobusu a tam pełno zapachu xyz... pełno, był wszędzie. W jednej chwili znalazłam się w przeszłości, tak żywej, kolorowej. Zupełnie straciłam poczucie czasu, byłam święcie przekonana, że nic, a nic się nie zmieniło... a potem wróciła rzeczywistość i już nie było miło. Było bardzo, bardzo niemiło. Potem wystarczyło jeszcze kolejne ukłucie szczepionki i puściły zawory, kolejne tamy łez.
Z ogromną przykrością i też pewnym wstydem, przyznaję przed Redakcją, że to jedyne co mogę teraz dać Redakcji.
Chciałeś chrztu od Jana, obmyć nogi Piotrowi, napić się wody ze studni, wody podanej przez Samarytankę. Ja dziś mogę tylko to Ci dać. Tylko łzy. Hmm, ale Ty chyba właśnie tego teraz ode mnie chcesz... Bym dawała te łzy Tobie.
Zapłakana, lekko za zmianami nienadążająca, ale chcąca je przyjąć.
PS. Bardzo proszę o uzupełnienie zapasów cierpliwości i pokory. Strasznie szybko ostatnio schodzi.

czwartek, 8 stycznia 2009

posłaniec

Droga Redakcjo,

Zabawne, dziś radziłam innym jak pisać, że wena sama przychodzi, tylko trzeba usiąść i zacząć (itp., itd). Tymczasem sama znowu trafiam na wewnętrzny opór. No, ale stwierdziłam: posłucham samej siebie (zdarza mi się doradzić innym coś mądrego, zaryzykuję, może i wobec mnie samej ma to zastosowanie ;). Usiadłam i zaczęłam.

Dzisiejszy dzień był zaskakujący. Poczynając od kilku niezaliczonych wywrotek na śliskich powierzchniach (emocje towarzyszące balansowaniu na pograniczu pionu i poziomu - bezcenne! Niemniej dziękuję, że nie dopadł mnie poziom :), po przedziwne spotkanie, przebiegającego na czerwonym świetle - człowieka ze snu (po kilku głębszych przemyśleniach dochodzę do wniosku, że mężczyzna ów miał sporo z Anioła. Blond włosy i skandynawski typ urody, jednak do czegoś zobowiązują ;).
Droga Redakcja poważnie mnie tym faktem zaskoczyła. Oto pojawia się przede mną, w całej krasie, człowiek, zupełnie mi personalnie nieznany (może gdzieś, przez moment w kościele, czy na szlaku górskim widziany), który przyśnił mi się miesiąc temu! Dokładniej, został głównym bohaterem pełnometrażowego, kolorowego snu, przedstawiającego zapowiedź wypełnienia danej mi przez Drogą Redakcję obietnicy. Poczułam, że naprawdę wszystko jest możliwe, że Droga Redakcja, wciąż jest, wciąż czuwa i jak będzie trzeba, to w jednej sekundzie, tak mnie zaskoczy, tak to wszystko wypełni, że mi, i nie tylko mi, szczęka opadnie.

Wciąż potrzebuję takich znaków, by mieć nadzieję. Wciąż potrzebują dotykać, by wierzyć.
Dziękuję, że dajesz mi tyle, ile potrzebuję.

Wciąż zaskoczona możliwościami i cierpliwością Drogiej Redakcji.

PS. Może by tak dziś przyśnił mi się Brad Pitt ;)


środa, 7 stycznia 2009

brama

Droga Redakcjo,

Są chwile, kiedy pisanie i mówienie o tym, co dzieje się w środku mnie, staje się bardzo trudne. To jak codzienne otwieranie ciężkiej, żelaznej bramy, którą domyka silny wiatr i zimno. Wydaje się, że jedno otwarcie, nawet szerokie, wystarcza. Jednak następnego dnia, znowu pojawia się wiatr i chce ją zamknąć. Kiedy zostawi się ją w spokoju, zaniedba przepływ powietrza i ciepła, tym trudniej ją ponownie otworzyć. W środku nie dzieje się wtedy dobrze. Czuwam i otwieram bramę, tak jak potrafię. Nieraz z wrażeniem, że bardzo mizernie mi to wychodzi.

Piszę kolejną notkę z placu boju, bo Droga Redakcja nalega na nieustanny kontakt z mojej strony. Dziękuję, za to wymaganie, bo w jakiś tajemniczy sposób, naprawdę mi to pomaga. Pomału, ale pomaga.

Pozdrawiam dziś tak jak potrafię, wiernie-mizernie.

Zrekrutowana i wyselekcjonowana przez Drogą Redakcję.

PS. Załączam Redakcji kilka plastikowych butelek łez (szklane mogłyby popękać na mrozie) i ładnie opakowane nic, które teraz mam, zapakowałam wszystko (w środku znajdzie Redakcja czarną dziurę po moich planach i marzeniach na najbliższy rok, dwa, trzy, cztery - to naprawdę pokaźna dziura, niewiele takich na wolnym rynku. Podejrzewam, że można sporo za nią wyciągnąć na Allegro. Ale nic to. Chcę ją oddać w ręce Redakcji).

wtorek, 6 stycznia 2009

operacja

Droga Redakcjo,

Herbata z sokiem malinowym to ósmy cud świata. Tak jak i murzynek z polewą czekoladową. Kawa z ekspresu z mlekiem. Pyszności!

Chciałabym móc tak głębiej opisać to, co stało się przed chwilą, ale to było jak błysk światła. Szybkie, higieniczne cięcie, które oddzieliło przeszłość od przyszłości...

Dziękując za dobry przebieg operacji i znieczulenie, przechodzę na salę pooperacyjną, wtulić się w sen i w dobre słowo Redakcji. Niech nie pozwoli mi się bać, niepokoić, tylko ufać. Tylko ufać, chcę.

Z tyloma znakami zapytania,
Ważna dla Ciebie.

niedziela, 4 stycznia 2009

tęsknota

Droga Redakcjo,

Wciąż widzę tylko rozsypane na podłodze elementy układanki. Tak różnych kolorów, tak skrajnych emocji, że nijak jeden nie chce pasować do drugiego. Momentami zastanawiam się czy te puzzle naprawdę da się ułożyć? Czy w sklepie dali mi właściwe pudełko? Buntuję się, że trafiło akurat w moje ręce. Czasem udaję sama przed sobą, że ta układanka wcale mnie nie dotyczy, że nie z mojej winy jest w niej taki bałagan, to dlaczego ja mam ją układać?

Okazuje się jednak, że pewne rzeczy dotykają nas niesprawiedliwie. Tak jak i Drogą Redakcję dotknęły, na wskroś. To naprawdę po ludzku jest nie do przyjęcia... i widzę to coraz wyraźniej, że bez wiary nie da się tego przyjąć, i bez pokory, nie ma szans...

"Zwiąż mnie, zwiąż mnie mocno, Ojcze mój, bym się nie opierał"...

sobota, 3 stycznia 2009

czekanie

Droga Redakcjo,

Dziś dość trudno przychodzi mi pisanie. Dziś wolałabym czytać.

Z pozdrowieniem białym, jak śnieg za oknem, jak czysta kartka papieru,

Bardzo zmęczona,
Dla Ciebie ważna.

piątek, 2 stycznia 2009

nerwoból

Droga Redakcjo,

Dziś napiszę do Redakcji dość prozaicznie. Boli mnie. O tutaj: od szyi, przez bark po prawej stronie, głowy w lewo odwrócić nie mogę. Wyznałam już to bardzo miłemu lekarzowi. Czeka mnie teraz ogrzewanie, ibupromowanie się i liczenie, że może coś ustąpi.

Poza tym jest śnieg. Redakcja pewnie dobrze o tym wie, ale chciałam napisać, że i ja to zauważyłam.
Widziałam jak dzieci jeżdżą na sankach. Ubrałam się dziś cieplej, przemokłam i w ogóle.

Chcę także napisać Redakcji, że dostrzegam wszystkie napomnienia do odpoczynku, nabrania sił, samozaopiekowania się sobą. Dziękuję za te wszystkie znaki "stop", za Asystę Redakcji, podającą ciepłą czekoladę, czy spieszącą z maściami rozgrzewającymi, z pytaniami przez telefon "co tam?" i "kiedy się zobaczymy?".

Jest mi wciąż smutno i zastanawiam się jak można cierpieć mądrze? Jak przejść przez tę ciernistą dolinę, z której nie ma innego dobrego wyjścia? Redakcja mnie tutaj przyprowadziła, to etap mojej adaptacji, szczepionka. Nic nie jest bez sensu. Najpierw było i jest słowo Redakcji. Na ramionach Redakcji spoczęła władza. I to o Redakcji mówią: "Przechodząc przez dolinę płaczu, zamienia ją w źródło życia". (Kurcze, świetnie mieć takiego Szefa!)

Proszę drogą Redakcję o mądrość i o światłe oczy serca, bym nie pogubiła się w tych chaszczach, i nie straciła z oczu nadziei.

Z uszanowaniem, nie do końca zdolnym do ukłonu, więc lekko koślawym, ale z serca oddanym,

Bardzo Ciebie potrzebująca, Mniej ważna niż Ty.

czwartek, 1 stycznia 2009

czekoladki

Droga Redakcjo,

Z moich obserwacji wynika, że w tym czasie wiele osób podejmuje różnego rodzaju zobowiązania, deklaracje, zapisuje się na różne zajęcia. Sama niczego takiego nie planowałam, ale dziś przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Spojrzałam na opakowanie pistacjowych czekoladek, które otrzymałam od niego i przypomniało mi się jak miesiąc przed tym, zanim je dostałam, powiedziałam wyraźnie - nie lubię pistacji. Nie lubię pistacji. Wiem, że wiele osób je lubi, ale ja nie lubię pistacji. Lodów pistacjowych, ani czekoladek. Nie lubię pistacji.
Nie lubię sosu z winem bardzo znanej marki. O czym mówiłam dwa razy. I kolejny raz go dostałam. Nie lubię.

No i tak mi przyszło do głowy, ale też wiem, że potrzebne mi będzie wsparcie Redakcji, o które w tym miejscu, jednocześnie proszę, żeby w tym roku być dla siebie lepszą, bardziej cierpliwą, mądrzejszą. Bym wciąż oczekiwała i miała nadzieję na wiele. Podejmowała wyzwania dane przez Redakcję. I bym potrafiła dobrze wybrać, rozpoznać to co dla mnie dobre. Poproszę o specjalną ochronę Redakcji i o wsparcie Asystentów Redakcji, szczególnie, kiedy moje systemy ochronne będą przemęczone.

Z pozdrowieniem nowym, noworocznym,

Dziwnie zbuntowana, tym bardziej Ciebie potrzebująca, mniej ważna niż Ty.