niedziela, 31 maja 2009

duch

Droga Redakcjo,

Tyle razu słyszałam słowa o kościach obrastających ciałem, które ożywają, nabierają ducha... ale w głowie słyszałam tylko kości, kości, suche kości, pył. Wczoraj było inaczej. Wspominałam wydarzenia, które były w moim życiu ożywaniem. Szczególnie ten ostatni rok. Widziałam co jest, to co jest naprawdę. Miłość.
Potem słowa o budowie domu, własnymi siłami, po swojemu, bez Ciebie. I też, nie tak jak zwykle, widziałam wzniesione Twoimi rękami budowle. Szczególnie tę jedną. Choć my burzyliśmy, Ty wciąż ją wznosiłeś. Odrzucaliśmy, Ty wciąż dawałeś. Nie wierzyliśmy, Ty czekałeś cierpliwie. Nie widzieliśmy, Ty wciąż wskazywałeś palcem. Niezawodnie i wiernie.
Ostatnio zobaczyłam, że to Ty dajesz życie i je odbierasz. To Ty nadajesz imię dziecku. Czasem jedyne co zrobi tu na ziemi, to odda Tobie chwałę. Właściwie my tylko to powinniśmy... Oddawać Tobie chwałę... i do Ciebie wrócić.

Czasem tak wolno do tego dojrzewamy. Ale jeszcze nie jest za późno.

Wdzięczna, stworzona i stwarzana.

sobota, 23 maja 2009

motyw

Droga Redakcjo,

Nie wiedziałam za bardzo o czym do Ciebie napisać. Próbowałam włączyć płytę Beyonce, którą zaraz po pierwszym przesłuchaniu połknęła moja wieża i pojawiła się we mnie pewna myśl. Zobaczyłam pewien przewijający się w ostatnim czasie w moim życiu motyw. Zamrożonych pieniędzy, szafek czekających na zawieszenie, decyzji wstrzymanych bo czasu nie starcza na ich realizację, zmian zamierzonych, które chcę podjąć, a wciąż uderzam o ścianę i trzeba czekać. W tym tygodniu po 8, a właściwie po 9 miesiącach usilnej walki i oczekiwania zrealizuję swój autorski warsztat. To bardzo cieszy, może też bardziej do tego dojrzałam. Czuję jednak jak wiele wymagasz ode mnie cierpliwości, trwania w niewygodzie. I wiem, że to przynosi największe owoce, wiem to wszystko, ale jakoś tego nie czuję... Za tydzień Zesłanie Twojego Ducha... Dawno tak na to nie czekałam. Potrzebuję wody by żyć. Odkryłam, że najbardziej jestem sobą kiedy jestem z Tobą, w modlitwie.

Mniej ważna niż Ty,
Potrzebująca Twojego Ducha, byś mnie podniósł.

poniedziałek, 18 maja 2009

jabłko

Droga Redakcjo,

Ostatnio usłyszałam, może już po raz kolejny, mądre zdanie: aby móc dać komuś kawałek jabłka, trzeba mieć chociaż mały kawałek. Dość wyraźnie uświadamiam sobie jak duże problemy mam z hodowlą własnego jabłka, troską o samą siebie. Czasem zupełnie o niej zapominam. Nawet o drobnych pięciu minutach czystego egoizmu. Dostrzegam, że do tej troski o siebie nie wystarcza zjedzenie kawałka ulubionej czekolady, choć może to też. Ta troska musi być mądra, dopasowana. Nie można jej przelać, za bardzo odżywić jednym nawozem. To jabłko trzeba doglądać, obserwować czego potrzebuje, czy przypadkiem nie słyszy się potrzeb wyrażonych przez głośniej mówiącą śliwkę sąsiadkę, albo pewną siebie gruszę. I widzę też, że niektóre substancje odżywcze przyjmuje tylko ode mnie. Muszę dostarczać je sama, bo inaczej jabłko nie rośnie. Po prostu nie idzie. To pisanie do Ciebie, jest bardzo mocno dla mnie. Jest dla mnie dobre. Nie wiem, może jest też dla kogoś. Ale dzisiaj piszę do Ciebie, dla mnie. Dla siebie.

Mniej ważna niż Ty,
potrzebująca odżywczych dodatków,
lekko przesuszona jabłonka.

środa, 13 maja 2009

dżdżownica

Droga Redakcjo,

Tak mnie ostatnio naszło na tematy kwiatowe i wspomnieniowe. Dokładnie rok temu po raz pierwszy zobaczyłam mieszkanie, w którym teraz mieszkam i zakrzyczałam w sercu: to mój dom! Zastanawiam się jak wiele się od tego czasu zmieniło, jak właściwie wszystko się zmieniło... Tata przez wiele lat powtarzał, że nie wyhoduję żadnej rośliny, a w sobotę pojechał ze mną na giełdę kwiatową i ze zdziwieniem zobaczył jak dobrze się z roślinami rozumiemy :) W tym roku nastąpił mój debiut balkonowy, z czym wiążą się moje dwie dzisiejsze refleksje...

Refleksja pierwsza.
Jako, że kupiłam nietradycyjny gatunek pelargonii okazało się, po ich posadzeniu, że nie stoją równo rządkiem, tylko wykręcają się w przeróżnych kierunkach. Z przerażeniem udałam się z prośbą o poradę do Wróżki (myśląc, że może je źle posadziłam, czy coś) a Ona drukowanymi literami napisała mi (na czacie, bo się na emeryturze skomputeryzowała): NIE PROSTUJ! NIECH SOBIE ROSNĄ, OPADAJĄ, JAK CHCĄ! No to wyluzowałam i pomyślałam, że i w życiu nie należy panikować, jak coś rozwija się w szybkim tempie i w nieprzewidzianym kierunku.

Druga refleksja, nazwijmy ją "nawozową".
Na giełdzie kwiatowej kupiłam mega odżywczy nawóz do roślin domowych, który aplikuje się raz na pół roku. Ten samodzielnie się do ziemi udziela. Nie ma możliwości by go przedawkować. Opis jego działania bardzo szeroki. Zaaplikowałam go w niedzielę i... z przerażeniem odkryłam dziś, że pod jego wpływem ziemia w doniczkach jakby zaczęła oddychać, jakby ją użyźniło stado dżdżownic, albo nie wiem co jeszcze, nawiedziło mini tornado. No i pomyślałam, że kurcze tak to jest w życiu, że jak przejdzie odżywcza łaska to gleba naprawdę się dziwnie zachowuje. Podlana, potrafi nawet zabulgotać..?

Oj, o trochę dziwnych rzeczach dziś i może chaotycznie, ale to był naprawdę wysokoreaktywny dzień. Dziękuję, że troszczysz się o mnie jak dobry ogrodnik. Proszę, daj mi pokój, daj mi wdzięczność, daj mi pięknie zakwitnąć...

Mniej ważna niż Ty.

poniedziałek, 11 maja 2009

proces

Droga Redakcjo,

Jakoś jest mi dzisiaj niewytłumaczalnie smutno. Przyszła sobie melancholia i siedzi. Okazuje się, że nie omija zaręczonych ;) Z resztą i inne emocje mnie nie omijają, a są może nawet intensywniejsze niż były wcześniej. Oswajanie zmian trwa. Bez względu na to czy są to zmiany na lepsze, czy na gorsze. To zawsze trwa.

Zadaję sobie dziś sporo pytań o muzykę. Czy kiedyś oddając ten talent Bogu, zostawiając go u Boga (o ja uboga:) pożegnałam go na zawsze? Od roku śpiew w pewien sposób śpi, czasem słyszę jak chrapie.
Usiedliśmy wczoraj z Lubym. Wziął do ręki gitarę, ja notatnik i długopis. Spłynęło na Niego to improwizacyjno-kompozytorskie coś, co zupełnie przerasta moje możliwości pojmowania muzyki. Patrzę na Niego w takich chwilach i zastanawiam się, jak to możliwe? Którędy Mu ta wena wchodzi i jak to się dzieje, że jest taka niewyczerpana? Siedziałam, popijałam mocnego earl graya, aż w którymś momencie naszło mnie na pisanie, a potem na napisanych słów zaśpiewanie. I się wystraszyłam, bo nigdy wcześniej nie śpiewałam własnego tekstu. To bardzo trudne. Jak poddanie pod ocenę czegoś więcej niż głos. Czegoś więcej niż mogę zaplanować. To pozwolenie, by inni posłuchali czegoś, co siedzi we mnie bardzo głęboko, czegoś do czego nie zaglądam na co dzień. By poznali mnie może lepiej niż sama siebie znam, by interpretowali po swojemu mój własny świat. A co jeśli on się nie spodoba? Co, jeśli ktoś strasznie go skrytykuje, podepcze, ośmieszy? Pytam siebie, czy jestem na to gotowa. Bo ponoć, kiedy się ryzykuje warto rozważyć, czy da się radę przyjąć porażkę. Proces decyzyjny trwa.

Tak Ci dzisiaj trochę pomarudziłam. Proszę pociesz mnie choć trochę. Niech ten jutrzejszy dzień wyraźniej się do mnie uśmiechnie. Potrzebuję poczuć Twoją Miłość.

Mniej ważna niż Ty.
Przypomnij mi, że dla Ciebie ważna.

piątek, 8 maja 2009

deszcz

Droga Redakcjo,

Nie dość, że mamy dziś 8 (moja ulubiona cyfra), to mamy też maj (mój ulubiony miesiąc). Coś się we mnie odświeża. Jakby zaczynało czerpać wodę z najbardziej sycącego źródła. Nawadnia się dzisiaj i wczoraj, i może nawet jutro...
Chcę chodzić nowymi drogami. Nie chcę zmieniać celu, chcę inaczej do niego dochodzić. Wczoraj zwiedziłam pół Warszawy jadąc do domu tramwajem. Dziś poznałam nowe przejście w okolicy bloku. Złożyłam też w administracji informacje zapisane na zwykłej kartce papieru (nie na specjalnym druku) i żyję. Poćwiczyłam sama, bo w piątki nie odbywają się zajęcia pilatesu. Zrobiłam rozgrzewkę w rytm Dirty dancing. Kwiatki podlałam w odwrotnej kolejności i żaden z nich nie narzekał ;) A mogłam to wszystko zrobić, bo wzięłam urlop, tylko dlatego, że mi się chciało.

Dziękuję za te majowe burze i deszcze, i że po nich wszystko co przesuszone, może się odradzać.
Proszę prowadź. Chcę iść za Tobą.

Mniej ważna niż Ty.

niedziela, 3 maja 2009

owca

Droga Redakcjo,

Chyba coś w tym jest, że porządkuję myśli, kiedy mówię, piszę, albo śpiewam... Oswajam się z tym, że nie muszę nadążać za wszystkim co się dzieje... Ty jesteś pasterzem, Ty prowadzisz, Ty jesteś pasterzem, jesteś przede mną... zanim ja tam tam jestem... Ty jesteś przede mną.

Mniej ważna niż Ty.