Droga Redakcjo,
Tempo życia jakby zwolniło. Kolejny raz widzę, że choroba, to dla mnie swoiste rekolekcje. Trochę czuję, jakbym nadrabiała zaległości, może do czegoś się przygotowywała? Na pewno coś się układa we śnie i w półśnie... układa... składa... składają kolejne strony...
Pomaga mi patrzenie na portret Drogiej Redakcji. To ładuje moje akumulatory. Tak uczciwie i do syta. Nie wymaga słów, ani myślenia. Po prostu jest. Przypominam sobie jak jeszcze pół roku temu unikałam oczu Drogiej Redakcji. A potem dostałam zalecenie, by 5 minut dziennie w nie patrzeć. By przyjmować coś, czego nie ma we mnie. Miłość.
Wciąż poszerzasz moje małe serce. Dziwnie dochodzi do mnie, że cierpienie może być rodzajem premii..? Nie zawsze podoba mi się to, że moja dusza wydaje się być dużo starsza od metryki, ale... nie mogę oszukiwać ani siebie, ani Ciebie. Tak jest. Po prostu.
Dziękuję, że wciąż do mnie piszesz. Nawet jak trzeba mi coś powtarzać kilka/naście/dziesiąt/set razy. Może ten czas pozwoli na podreperowanie mojego wzroku? Albo, może powinnam poprosić o mocniejsze żarówki w gabinecie?
Mniej ważna niż Ty.
:)
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz