środa, 21 stycznia 2009

cytrusy

Droga Redakcjo,

Cytrusy to coś genialnego! Wciskam i wkrajam teraz wszystkie możliwe odmiany do herbaty, dosładzam miodem i właśnie popijam takie cudo. Smakuję, wącham i patrzę, bo jest wyjątkowo optymistyczne :)

Babcie obdzwonione. Film familijny o syrenach i Dotyk Anioła obejrzany. Pranie się robi. Zdrowienie trwa. Pomaga też temu telefon, który odebrałam z rana. Dobre wieści. Zrealizuje się jedno z moich zawodowych marzeń. Wygląda na to, że warto uparcie walczyć o to, co w środku nie daje spokoju i zrealizowane być musi. A może wiedziałam, w które drzwi mam uparcie stukać... że to właściwe miejsce, ludzie, do realizacji natchnionego przez Drogą Redakcję pomysłu... Długo czekałam by móc komuś służyć tym talentem... to co dzisiaj czuję... nie umiem tego do niczego porównać... Może tak czuje się owocująca grusza, której z gałęzi spada jeden z cięższych owoców?

Znowu smaki słodki i gorzki mieszają się ze sobą. Tak jak zaśpiewanie na scenie przed Magdą U. i Andrzejem P. słów "zamień mój żal na bal...", to porozumienie w głębi, wdzięczność, ciepły uścisk, dokładnie w dniu, kiedy miało miejsce rozstanie z nim. (Dostałam wtedy od Redakcji tak drogi mi prezent. Poczułam, że Droga Redakcja nie zostawi mnie ani na chwilę samej, że otuli miłością te wszystkie poszarpane miejsca). Tak teraz, ten zbliżający się pogrzeb i telefon. Przeżywanie tych wydarzeń oddzielnie.

Nie rozumiem, ale ufam. Kurcze, ufam, naprawdę ufam.

Wdzięczna, że jesteś. Chcąca wciąż i wciąż Ciebie widzieć. Bardzo Ciebie potrzebująca.
Mniej ważna niż Ty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz