Droga Redakcjo,
Dochodzę do wniosku, że ostatnio zachowuję się co najmniej dziwnie. Wczoraj, czytając książkę przed zaśnięciem, roześmiałam się tak głośno, że kiedy zdałam sobie z tego sprawę to mnie to jeszcze dodatkowo ubawiło. Niestety chwilę potem przypomniało mi się, kiedy ostatni raz tak się śmiałam i znowu w miejsce radości pojawił się ból.
Dziś, przed pierwszym pochorobowym wyjściem zrobiłam sobie test. Wyciągnęłam z szafy czernie, błękity i pomarańcze, próbując dodać sobie energii kolorem. Pomarańcz mnie przerósł, ale i tak dobrze, że nie skończyło się na czerni, a na ciepłym morskim kolorze. Tak ubrana, zaskakująco dziarskim krokiem doszłam na przystanek, z którego dosłownie, spod samego nosa odjechał mój autobus. Nie wiem jakim cudem nie przeklęłam głośno tego co pomyślałam (ale dzięki). Ze skrzywioną miną usiadłam na ławce, przypominając sobie, że modlitwa przebaczenia, którą ostatnio odmawiam, obejmuje również kierowców autobusów.
Potem był smaczny obiad w spokojnej atmosferze, a po nim jeszcze uwaga Wróżki, że ta dzisiejsza młodzież (chodziło chyba o mnie) nie ma cierpliwości, by uczyć starszych obsługi komputera. Rzeczywiście nie miałam dziś za wiele cierpliwości.
No i spotkanie z Drogą Redakcją, tym razem w pobliżu mojego domu. Siedziałam otoczona wianuszkiem sióstr. Na "Ojcze nasz" złapaliśmy się wszyscy za ręce. Chórek śpiewał dobrze znane mi z dawnych lat pieśni. Ich słowa, zupełnie inaczej dziś odbierałam. "Nie chcę Ci już mówić o moich pragnieniach. Panie, Ty wiesz wszystko objaw mi Swe pragnienia". Ty wiesz wszystko...
Poruszyły mnie dziś też Słowa Drogiej Redakcji: Trzeba więc, aby [...] ci, którzy płaczą, żyli tak jakby nie płakali. Zupełnie nie wiem jak mogę to zrobić. Nawet odpowiedziałam, że tak właśnie chcę, że wiem, że to nie moją siłą się stanie... ale chwilę potem zrobiłam coś dokładnie przeciwnego. Po skończonej mszy odwrócił się do mnie mężczyzna siedzący w jej trakcie przede mną i z serdecznym uśmiechem powiedział: Przepięknie śpiewasz. Wielką przyjemnością było móc Ciebie słuchać, stać tu przed tobą. A ja... uśmiechnęłam się, sponsowiałam, podziękowałam i zwiałam. Aktualnie nie myślę najlepiej o swoich umiejętnościach społecznych.
Proszę, pomóż mi to wszystko przetrwać, obdarz cierpliwością. Dzisiaj ofiaruję Ci worek dynamitu i różnego rodzaju ładunki wybuchowe, które łączy jedno - niemożliwość przewidzenia momentu ich wybuchu. Jutro idę zmierzyć się ze światem z takim właśnie ekwipunkiem. Bardzo potrzebuję Twojej pomocy. Ufam, że ze mną będziesz.
Mniej ważna niż Ty.
:)
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz