Droga Redakcjo,
Są chwile, kiedy pisanie i mówienie o tym, co dzieje się w środku mnie, staje się bardzo trudne. To jak codzienne otwieranie ciężkiej, żelaznej bramy, którą domyka silny wiatr i zimno. Wydaje się, że jedno otwarcie, nawet szerokie, wystarcza. Jednak następnego dnia, znowu pojawia się wiatr i chce ją zamknąć. Kiedy zostawi się ją w spokoju, zaniedba przepływ powietrza i ciepła, tym trudniej ją ponownie otworzyć. W środku nie dzieje się wtedy dobrze. Czuwam i otwieram bramę, tak jak potrafię. Nieraz z wrażeniem, że bardzo mizernie mi to wychodzi.
Piszę kolejną notkę z placu boju, bo Droga Redakcja nalega na nieustanny kontakt z mojej strony. Dziękuję, za to wymaganie, bo w jakiś tajemniczy sposób, naprawdę mi to pomaga. Pomału, ale pomaga.
Pozdrawiam dziś tak jak potrafię, wiernie-mizernie.
Zrekrutowana i wyselekcjonowana przez Drogą Redakcję.
PS. Załączam Redakcji kilka plastikowych butelek łez (szklane mogłyby popękać na mrozie) i ładnie opakowane nic, które teraz mam, zapakowałam wszystko (w środku znajdzie Redakcja czarną dziurę po moich planach i marzeniach na najbliższy rok, dwa, trzy, cztery - to naprawdę pokaźna dziura, niewiele takich na wolnym rynku. Podejrzewam, że można sporo za nią wyciągnąć na Allegro. Ale nic to. Chcę ją oddać w ręce Redakcji).
:)
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz