Droga Redakcjo,
Tak jak wcześniej dziękowałam Redakcji za zapach marki xyz, który zachwycał mnie w połączeniu z jego ciepłym ramieniem, tak dziś... Dziś, była to chyba najtrudniejsza z dotychczasowych szczepionek, zaaplikowanych przez Redakcję. W jednej chwili zezłościłam się na swoją wrażliwość, pamięć, posiadane zmysły. Przypomniał mi się też wniosek wyciągnięty z fakultetu ukończonego na pierwszym roku studiów, pt. "Czy można wierzyć zmysłom?" Wniosek brzmiał: NIE.
Wsiadłam do autobusu a tam pełno zapachu xyz... pełno, był wszędzie. W jednej chwili znalazłam się w przeszłości, tak żywej, kolorowej. Zupełnie straciłam poczucie czasu, byłam święcie przekonana, że nic, a nic się nie zmieniło... a potem wróciła rzeczywistość i już nie było miło. Było bardzo, bardzo niemiło. Potem wystarczyło jeszcze kolejne ukłucie szczepionki i puściły zawory, kolejne tamy łez.
Z ogromną przykrością i też pewnym wstydem, przyznaję przed Redakcją, że to jedyne co mogę teraz dać Redakcji.
Chciałeś chrztu od Jana, obmyć nogi Piotrowi, napić się wody ze studni, wody podanej przez Samarytankę. Ja dziś mogę tylko to Ci dać. Tylko łzy. Hmm, ale Ty chyba właśnie tego teraz ode mnie chcesz... Bym dawała te łzy Tobie.
Zapłakana, lekko za zmianami nienadążająca, ale chcąca je przyjąć.
PS. Bardzo proszę o uzupełnienie zapasów cierpliwości i pokory. Strasznie szybko ostatnio schodzi.
Świat zapachów jest niesamowity. Najdziwniej i najtrudniej, kiedy nagle zapach xyz napływa znikąd. Zupełnie znikąd. Gdy obok nie ma żadnego człowieka, który mógłby tak pachnieć. Nie w autobusie, czy na ulicy napływa, ale we własnym samotnym domu. To skąd napływa? Z pamięci? Ale jak to się dzieje, że go się wyraźnie CZUJE? To prawda: nie można ufać zmysłom.
OdpowiedzUsuń