Droga Redakcjo,
Coś odchodzi... tak naprawdę... dawne dźwięki niczego już nie poruszają... choć wciąż jeszcze nasłuchuję... i wciąż coś we mnie chciałoby słyszeć...
Odchodząc, kolejny już raz, nasłuchiwałam za sobą kroków, wywołanego swojego imienia... Nie było kroków, szła za mną tylko cisza... Nie odwracałam się za siebie, nie zwalniałam. Szłam swoim własnym tempem i tam dokąd miałam dojść. I czułam ciepło i pokój.
Opiekujesz się i nim i mną, teraz już nie nami. Tak jest dobrze.
Pomagaj mi proszę,
Znieczulona, choć do granic możliwości wszystkiego świadoma,
Mniej ważna niż Ty,
"Jeżeli wspólnie z Nim cierpimy, to wspólnie będziemy przebywać w chwale" (Rz 8, 17)
:)
13 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz