czwartek, 16 września 2010

sentymenty

Droga Redakcjo,

Ostatnio spędziłam kilka dni w Krakowie. Pogoda nie była zbyt sprzyjająca więc zrobiłam swój tzw. program minimum. Kościół Mariacki, Sukiennice w te i z powrotem, dwie ulubione galerie. Księgarnie omijałam szerokim łukiem, dlatego, że bagażu powrotnego nie mogłam już bardziej dociążyć (nie mogłam przewidzieć dwóch wrzuconych mi do torby przez Babcię cytryn). No i cukiernia ulubiona, w której zawsze wszystko mi smakuje...

Szłam tak sobie przez miasto i szczerze mówiąc nie bardzo potrafiłam się odnaleźć. Chciałam nałapać w płuca i kieszenie ukochaną dla mnie atmosferę Rynku, spacerowy rytm, a złowiłam zupełnie inną refleksję. Mianowicie, że sporo się przez ostatnie dwa lata nałowiłam: wrażeń, widoków, podróży, mydełek hotelowych i bufetów kawowych. Szłam spokojnie deszczową Floriańską i uwagę kierowałam na to, by mnie i Juniora ten tłum turystów nie poturbował. Jednocześnie myśłałam o tych wszystkich, którzy uczą mnie życia do przodu i życia tu i teraz.

Przeczuwam każdym nerwem, że idą zmiany, a niektóre okoliczności już po raz ostatni mają taki kształt. Chyba trzeba je uściskać, docenić, podziękować za to ile wniosły w moje życie i otworzyć się po raz kolejny na nieznane. Idźmy do przodu. Tam przecież, Ktoś już na nas czeka.

Proszę o kilogram odwagi,

Mniej ważna niż Ty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz